Poprzez pliki "cookies" należy rozumieć dane informatyczne, w szczególności pliki tekstowe, przechowywane na urządzeniach końcowych użytkowników przeznaczone do korzystania ze stron internetowych. Pliki te pozwalają rozpoznać urządzenie użytkownika i odpowiednio wyświetlić stronę internetową dostosowaną do jego indywidualnych preferencji. "Cookies" zazwyczaj zawierają nazwę strony internetowej z której pochodzą, czas przechowywania ich na urządzeniu końcowym oraz unikalny numer.
Pliki „cookies” używane są w celu dostosowania zawartości stron internetowych do preferencji użytkownika oraz optymalizacji korzystania ze stron internetowych. Używane są również w celu tworzenia anonimowych, zagregowanych statystyk, które pomagają zrozumieć w jaki sposób użytkownik korzysta ze stron internetowych co umożliwia ulepszanie ich struktury i zawartości, z wyłączeniem personalnej identyfikacji użytkownika.
Stosowane są dwa rodzaje plików "cookies" – "sesyjne" oraz "stałe". Pierwsze z nich są plikami tymczasowymi, które pozostają na urządzeniu użytkownika, aż do wylogowania ze strony internetowej lub wyłączenia oprogramowania (przeglądarki internetowej). "Stałe" pliki pozostają na urządzeniu użytkownika przez czas określony w parametrach plików „cookies” albo do momentu ich ręcznego usunięcia przez użytkownika. Pliki „cookies” wykorzystywane przez partnerów operatora strony internetowej, w tym w szczególności użytkowników strony internetowej, podlegają ich własnej polityce prywatności.
Standardowo oprogramowanie służące do przeglądania stron internetowych domyślnie dopuszcza umieszczanie plików "cookies" na urządzeniu końcowym. Ustawienia te mogą zostać zmienione w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików „cookies” w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym przesłaniu na urządzenie użytkownika. Szczegółowe informacje o możliwości i sposobach obsługi plików "cookies" dostępne są w ustawieniach oprogramowania (przeglądarki internetowej). Ograniczenie stosowania plików "cookies", może wpłynąć na niektóre funkcjonalności dostępne na stronie internetowej.
Pani kompleksowo, a jednocześnie z wyczuciem, dbając o to, żeby zwierzęcia nie narazić na niepotrzebny stres, zbadała mojego psa. Miło, fachowo, profesjonalnie. Polecam!
Do lekarzy z tej przychodni mam 100% zaufania. Tutaj każdy z nich jest z powołania i mają świetne podejście do zwierzaków jak i do ich właścicieli. Polecam
Bardzo dobre podejscie , dokladne badanie , trafna diagnoza, polecam. Bardzo pomocna byla informacja, ktora dostalam przez telefon! przy pierszym miocie 7 main coonow bylam w ogromnym stresie! Ani razu nie mialam problemu w otrzymaniu porady telefonicznej, chociaz nigdy wczesniej tam nie bylam na wizycie. Raz jeszcze dziekuje za pomoc i leczenie mojej kotki
POLECAM - weterynarz pierwsza klasa.
Cudowna ludzie. Pełni zrozumienia dla cierpienia zwierząt i ludzi. Żeby takich więcej.
Zawsze otrzymuje tam fachową poradę
Po pomoc dla czworonoga to tylko tutaj
Bardzo porządna klinika dla zwierzaka.
nasz królik miniaturka potrzebował natychmiastowej pomocy, ale córka usłyszała przez telefon, że wizyta domowa odpada i ma z nim przyjechać jutro
Klinika sama w sobie w porządku nie mogę nic złego powiedzieć zawsze mi psiaka wyleczyli. Ale odradzam Pana I. Równy , który leczy w tej klinice. Moja psina po wizycie u tego Pana była cała w panice nie mogłam jej uspokoić biorąc pod uwagę, że mam 8 mc psa nie chce sobie już wyobrażać jak będą wyglądać kolejne wizyty.
Miałam do czynienia z trzema lekarzami w tej przychodni i każdy z nich był zaangażowany, wizyty przebiegły w miłej atmosferze. Ja otrzymałam wyczerpujące informacje, a mój kot skuteczne leczenie. Odejmuję 1 gwiazdkę za lekki nieporządek w kwestii kolejki (kolejek?) do urzędujących lekarzy. Mimo to z czystym sumieniem polecam!
1-szy punkty weterynarii, gdzie się wybrałem z moją kotką. Obsługa na wysokim poziomie.
Zdecydowanie mój ulubiony weterynarz. Fantastycznie zajmują się zwierzętami. Ceny może nie niskie, ale też nie z kosmosu. Kolejki, jak do dobrego lekarza - zdarzają się. Polecam wszystkim.
Swojego czasu przychodnia bardzo pomogła mojej śwince morskiej. Po tym jak w Salvecie na ul. Ratuszowej zatruli mi świnkę. Jednak mimo wszystko dla mniejszych zwierzaków polecam Ogonka, bądź SGGW :)
Nie, nie i jeszcze raz nie! Może i mili, może i uprzejmi, ale kompetencji brak... Szkoda tylko niepotrzebnego cierpienia psa i naszych nerwów. O dodatkowych rachunkach za leczenie nawet nie wspomnę.
Tak wspaniałej kliniki dla zwierząt jeszcze nie widziałem. Obsluga medyczna na wysokim poziomie, niezwykle wrażliwa Jedyny mankament to częste znikanie pań z rejestracji i czasem długie oczekiwanie na ich przyjście.
Zapisałem kotkę na sterylizacje, darmowa na miasto, po pierwszym terminie i przeprowadzonych odplatnych badaniach której ilości nie zaliczę został ustalony drugi termin po czym dzień wcześniej(dziś) zadzwonił Pan mówiąc o tym iż wyczerpaly się fundusze na dany miesiąc, choć byliśmy umówieni a poza tym to dopiero początek miesiąca który jest jutro. Żenada!
Moja najdroższa sunia odeszła, choroba ją pokonała, ale miałam poczucie, że działano w najlepszej wierze, błyskawicznie i z nadzieją. Dziękuję zwłaszcza dr Iwonie Szczepaniak za zaangażowanie i spokój. Wielkie podziękowania też dla chirurga, dr Piotra Radziszewskiego, który w październiku 2016 roku usunął jej paskudnie zlokalizowanego guza na łapce. Miała wówczas ok. 17 lat, wyszła z tego bez szwanku (nie licząc utraty jednego palca) i cieszyła się życiem jeszcze przez 1,5 roku.
Bardzo profesjonalny zespół lekarzy! Bardzo profesjonalne i rzetelne prowadzenie pacjenta. Lekarze robią wszystko co w ich mocy i jeszcze więcej. Z czystym sercem polecam i zawsze, gdy ktoś zapyta - odeślę do VETS!
Bardzo dobra klinika, świetni lekarze! Mój poprzedni pies miał krwotoczne zapalenie pęcherza i problemy z kręgosłupem, w innej klinice lekarz ortopeda powiedział, że nic mu nie jest,.. tak trafiłam tutaj, po pierwszej wizycie postawiono diagnozę i wyleczono mojego psiaka, zyskał na tym kolejne 2 lata życia, i od kilku lat nie leczę swoich psów nigdzie indziej jak tutaj.. Bardzo dziękuję za opiekę nad Dragonem, Rozalką i Barneyem!!! :) :)
Profesjonalnie, miło
Mój Donald miał tam dobrą opiekę. I wiem że tyle ile mogli mi pomogli a decyzje były moje.
Byliśmy z Królikiem obsłużeni na tip top! Polecamy ;)
Już od kilkunastu lat nasz wybór numer jeden! Wspaniała opieka, świetni specjaliści. Już nie raz uratowali nam psy. Dziękujemy!
Najlepszy weterynarz! :-)
Bardzo dziękuję za poradę dotyczącą kleszcza. Już usunięty. :)
profeska ......
Polecam!
I would like to thank the entire team of the clinic for saving the life of my dog with their professionalism and care. Dziekujemy!
Przyszedłem wczoraj ze swoim psem ze złamaniem kończyny. Weterynarz, który tam był chyba siedział w pracy za karę. Założył opatrunek i bez RTG odsyła mnie do domu. Byłem trochę zdziwiony, ale powiedział, że w dniu jutrzejszym będą robione zdjęcia i prawdopodobnie zabieg. Zapytany o kwotę zabiegu odpowiada mi, że do tysiąca złotych. Nie ma problemu. Tysiąc złotych to nie są jakieś ogromne pieniądze jeśli chodzi o zdrowie psa. Problem natomiast pojawia się, gdy przychodzę na umówioną godzinę następnego dnia i ktoś poprzedniego dnia mnie zapisuje na złą datę, ale na szczęście jest miejsce. Po zrobieniu RTG słyszę 2 tysiące złotych za zabieg. Człowiek się może momentalnie zdenerwować jak słyszy inną kwotę będąc początkowo przygotowanym na zupełnie inne pieniądze. Dostała zastrzyk i musiałem zrezygnować z zabiegu i wrócić do domu z psem, który ma wciąż złamaną nogę. Jedynie co mogę powiedzieć dobrego to miła recepcja i weterynarz, który mi się trafił dzisiejszego dnia.
Wczoraj po badaniu kardiologicznym moja sunia zmarła. Dlaczego ? Ponieważ lekarz wiedząc, że przebywała całą noc w inkubatorze w innym szpitalu i że MUSI być pod tlenem, zbadał ją w nieklimatyzowanym pomieszczeniu, gdzie musiałam sama wachlować pieska kartką. Z racji, iż musiała być cały czas pod tlenem zapytałam czy mają wolny inkubator. Lekarz zapewnił, że mają. Niestety czekałam ponad 30 minut na wypis, który był w recepcji o czym nikt mnie nie poinformował. Po mojej interwencji z powodu braku zajęcia się pacjentką odesłano nas do kliniki z której przyjechałyśmy pod tlen, ponieważ inkubator był zajęty. (jeden inkubator na szpital 24h ?!) W drodze do drugiego szpitala pacjentka się udusiła na moich rękach. Jeżeli chcecie uratować życie swoim zwierzakom omijajcie to miejsce szerokim łukiem.
Za spojrzenie na ranę po sterylizacji ( co prawda zabieg robiony w innej klinice) i kołnierz ochronny zapłaciliśmy 70zl, wizyta nie trwała nawet 5 min. Pani doktor ranę zdezynfekowała i kazała przyjść za 3 dni. Co się okazało mój pies ma uczulenie na szwy co zostało przeoczone. W klinice na Żoliborzu za wizytę, postawienie konkretnej DIAGNOZY oraz podanie dwóch zastrzyków, i antybiotyk również zapłaciłam 70zl. Mówi samo przez siebie, nie polecam kliniki.
Chciałabym serdecznie podziękować całemu personelowi przychodni. Nasza kotka dostała ostrego ataku duszności, była w bardzo słabym stanie. Pani z recepcji zareagowała bardzo szybko i niemal natychmiast Holly została przyjęta przez Panią Doktor Ewelinę Kulę do szpitala. Po podaniu tlenu i odpowiednich leków Pani Doktor zadecydowała że koteczka musi zostać w szpitalu na noc ze względu na słaby stan. W tym czasie wielokrotnie dzwoniłam do przychodni i zawsze spotykałam się z życzliwością, pełnym zainteresowaniem i troską całego personelu, w tym pań pracujących na recepcji. Wiem, że kot był pod pełną i profesjonalną opieką. Bardzo dziękuję za uratowanie Holly życia!
Dzięki wam nas Teos żyje ! :)
Dwa tygodnie walczyliście o życie i zdrowie Kocurka (nazywałam go Srebrny, bo gdy był zdrowy jego sierść miała taki kolor.) Szczególne podziękowanie dla p.Magdaleny Madejskiej. Okazała i Srebrnemu,i mnie ogromne serce. Pomogła mi podjąć najtrudniejszą decyzję zachowując się w sposób profesjonalny, ludzki i dyskretny. To wielki dar. Towarzyszyła Kocurkowi w ostatnich chwilach. To, co tak trudne dzięki niej stało się do zniesienia. Szkoda, że nie można było go uratować, ale przynajmniej przez te ostatnie dni był otoczony troską i ciepłem. Dziękuję.
Polecam
Pani lek. wet. Joanna Weselińska wyjątkowo zaangażowana w sprawy moich pupili, bardzo pomocna z wspaniałym podejściem do zwierzaków i mógłbym tak pisać i pisać w samych superlatywach :-) . Mając (niestety) bardzo dużo wizyt u lekarzy weterynarii za sobą w różnych klinikach weterynaryjnych - ZDECYDOWANIE polecam Panią Joanne Weselińską - jest mega!!!
Do lekarzy z tej przychodni mam 100% zaufania. Tutaj każdy z nich jest z powołania i mają świetne podejście do zwierzaków jak i do ich właścicieli. Od lat darzę ich zaufaniem i zaufałam też teraz kiedy walczymy z rakiem u mojego psiaka. Wszyscy są świetni ale najbardziej polecam doktor Karolinę Plewińską-Pełkę, doktor Iwonę Szczepaniak oraz tech. wet Magdę Madeńską - kobiety o złotych sercach a do tego z ogromną wiedzą i doświadczeniem. Vets to najlepsi specjaliści w Warszawie.
Od kilku lat korzystamy z Vets. Pierwsze miejsce, do którego zgłaszamy się w zasadzie z każdym problemem. Do tej pory Vets nie zawiódł. Serdecznie polecam lek. wet. Iwonę Szczepaniak, która wysłucha, podzieli się wiedzą, doradzi. Jest to przemiła osoba z podejściem do zwierzaków, chyba jej spokój udzielił się podczas wizyty mojemu nadpobudliwemu psu ;)
Zbyt wiele jeszcze we mnie bólu, aby szczerze pisać. W klinice jest wielu wspaniałych ludzi, prawdziwych Przyjaciółł zwierżąt lecz są też wyjątki. O tych wyjątkach napiszę napewno choć Maja już do nas nie wróci. Nikomu nie życzę aby przeżył i słyszał to co my oraz pozostali oczekujący w kolejce do gabinetu oraz personel w rejestracji . Do dziś nie usłyszeliśmy magicznego słowa które przecież tak niewiele kosztuje. Już nigdy Wam nie zaufamy.
Odpowiedź weterynarza (2015-09-02 03:26)
Szanowny Panie, wyrazy współczucia i kondolencje najserdeczniejsze z powodu Mai. Admin nie był obecny w trakcie reanimacji kotki, ale z opisu wynika, że doszło do niewydolności krążeniowo-oddechowej i po nieudanej, 10-minutowej reanimacji nie udało się przwrócić akcji serca i oddechu, a kotka miała problem na tym polu właśnie. Prosimy o wyrozumiałość - jesteśmy tylko ludźmi- nie pozbawionymi uczuć- akcja reanimacja czy udzielanie pierwszej pomocy, to walka o życie, prosimy o zrozumienie udzielających się w tak stresującym momencie emocji i nerwów, zwłaszcza gdy kończy się to porażką... Czasem właśnie żal i złość po nieudanej interwencji powoduje, że brakuje właśnie tego jednego, prostego słowa...
Rozumiemy emocje i ból po stracie kotki - 15 lat to piękny wiek dla kota, ale prosimy też o wyrozumiałość i miarkowanie wypowiedzi o braku zaufania do kliniki... :(
Bardzo polecam. Zgłosiliśmy się z chorym psem. Od razu został zdiagnozowany, dostał niezbędne leki, a po dwóch dniach był już zdrowy. Jeśli będzie taka potrzeba to na pewno znowu wybierzemy VETS.
Pragniemy serdecznie podziękować za okazaną pomoc i wsparcie całemu personelowi a szczególnie dr Jarosławowi Kopińskiemu w ostatnich chwilach życia naszej Suni Guni. Cenimy wasz profesjonalizm i indywidualne podejście do każdego pacjenta. Walczyliśmy do końca, cóż nie udało się ale wiem że robiliście wszystko co było możliwe. Jeszcze raz dziękujęmy, pogrążeni w bólu Małgorzata i Sławomir Różyc oraz Iga już za tęczowym mostem.
Jakiś horror! Narobili nadziei ludziom. W trakcie hospitalizacji informowano nas, że stan kota jest stabilny, trochę lepszy. Kot ma mocznice. Po tygodniu przebywania kota w klinice, zlecono wydanie go do domu. Zwierzę wróciło w dużo gorszym stanie, nie jest wstanie chodzić. Przewraca się, meczy się mimo, że lekarz uważa, że kot nie jest cierpiący. Zaufaliśmy tej klinice ponieważ uratowali nam pieska, teraz ogromne rozczarowanie.
Dziekuje z calego serca Doktor Karolinie Plewinskiej ktora w cudowny sposób pomogla nam przygotować sie do rostania sie z nasza Buldożka Fionka. A dzisiejsza wizyta (ta ostatnia) w jakiś sposob byla piekna. Zadbala o wszystko nawetbo to zeby w sasiednim gabinecie byla cisza. Dziekuje jeszcze raz w imieniu swoim jak i Fionki
Jestem dogłębnie poruszona wyjątkowością Państwa usług. Dziękuję za ogromne serce dla Flow i wszelką pomoc. Cieszę się, że na świecie są ludzie o tak głębokiej wrażliwości i miłości do zwierząt. Pozdrawiam Daria Michalik z Flow.
Dziękuję Pani doktor Annie Żyłce za uratowanie mojego kota Belgrada oraz wszystkim, którzy się nim opiekowali w klinice. Belgrad żyje dzięki Pani doktor!
Uwielbiam tę klinikę. Polecam lekarzy i dziewczyny tam pracujące. Jesteśmy tam z moim 18 letnim Gattkiem regularnie.
Bardzo dziękuję za wspaniałą opiekę nad psem Harrym! Harry, wielki Owczarek niemiecki po bardzo groźnym wypadku trafił do szpitala w Kliniece Vets. Mieszka tam od pół roku. Lekarze, technicy weterynarii i wszyscy pracownicy włożyli wiele wysiłku w to aby Harry nie stracił łapy nie stał się niepełnosprawny. Klinika stała się prawdziwym DOMEM dla Harrego. Jest tam nie tylko leczony, ale również bardzo kochany. Wspaniali lekarze, wspaniali ludzie i dobre miejsce dla zwierząt! Polecam!
dziekuje bardzo za szybkie zajecie sie moim buldozkiem który bardzo cierpiał dziekuje za profesjonalna obsługe jak równiez profesjonalne podejscie do pieska jeszcze raz dziekuje Beata Ciszewska
Mój pies był pod opieką wetów z kliniki na Książęcej, zapomniałam nazwę, ale znajdziesz w necie. Mają dyżur 24/h i pogotowie, jak trzeba przyjechać do domu (co jest ważne jeśli nie masz samochodu, a pies jest duży, ciężki i chory i nie ma go jak przewieźć-jak mój)to przyjeżdzają. Mojej psicy przedłużyli życie w komforcie skutecznym leczeniem i opieką, wspaniali lekarze z prawdziwym powłaniem,zawsze pomogą, doradzą, naprawdę im zalezy by pomóc. Mają też swój szpitalik. Ja mogę polecić z całego serca.
Tak w Legionowie dr. Zdeb oraz w Warszawie na Książęcej dr. Bissenik, obu z nich polecam
Niniejszym donoszę, iż:
- od 4 lat prowadzam tam kociaki na rutynowe zabiegi (odrobaczanie, antykoncepcja)
- odratowali mi Frutkę po upadku na asfalt i byli bardzo, ale to bardzo kochani i pomocni - została u nich na noc pod obserwacją, gdy zadzwoniłam po kilku godzinach wetka mi zaśpiewała do telefonu "pani kotka obsikała mi całą rękę! to znaczy, że pęcherz cały. proszę się cieszyć", ponadto bardzo fachowo i delikatnie wykonali rtg,
- w tym roku Frutka była tam sterylizowana (piękny szew śródskórny, zero powikłań). Jedyna moja uwaga - mimo moich nalegań, by oddano mi kotkę wybudzoną, Fruteczka doszła do siebie dopiero ponad dobę (!) od momentu, kiedy ją nam wydano.
Ogólnie: na Książęcą chodźcie TYLKO do dr Równego lub dr Stańczaka. Oni mają cudowne podejście i cierpliwie odpowiadają nawet na "najgłupsze" pytania opiekunów zwierzaków. Jest tam jeszcze jedna lekarka, której nazwiska niestety nie pamiętam. Ona też jest super. I jeden gostek, który się wyrobił. Na początku miał podejście w stylu "a po co pani chce tego królika leczyć? nie sądzi pani, że już na niego czas?" (3-letni król mojej kumpeli). Ale i on się poprawił. I to mocno. Reszta to - mam wrażenie - stażyści. Z - delikatnie mówiąc - średnim podejściem do zwierząt. Jest nadzieja, że się też wyrobią.
uważam, że na szczepienie i obcinanie pazurów można od biedy tam pójść. Moja noga w każdym razie tam nie postanie!! Mam kociaka, który był pod opieką wetów przez dwa tygodnie, był leczony na koci katar ale ciągle powiększał się brzuszek. Na moje prośby o sprawdzenie brzuszka weci orzekli zatwardzenie i zalecili olej parafinowy. Po dwóch tygodniach jeden z wetów na moje bdalsze błagania o zbadanie brzuszka stwierdził, że tam jest płyn. Zażądałyśmy natychmiastowego USG - pani, która chyba w życiu tego nie robiła ogoliła kotesiakowi brzuch (ogromny stres), przyłożyła to coś na ok. 10 sekund i orzekła płyn, wbiła igłę wielką jak palec kociakowi w brzuch i orzekła FIP - zero badań dodatkowych - zalecenie - NATYCHMIAST UŚPIĆ KOTA. Żenada, rzeźnictwo, to nie są lekarze - może gdyby wcześniej któryś z wetów zainteresował się wielkim brzuchem u kocia nie byłoby za późno na leczenie... a teraz walczymy z interferonem...
Na książęcej dr Stańczak leczył mojego kota na wszystkie schorzenia pęcherza mimo, że robiąc morfologię wyraźnie było napisane, że ma niewydolność nerek! A potem (podobno w konsultacji z innymi lekarzami, w tym z chirurgiem) zadecydował o usunięciu kamieni z pęcherza (bo podobno to przeszkadzało kotu w oddawaniu moczu). A następnie nie wiedząc dlaczego on nadal się źle czuje, kazał usunąć cewkę moczową co jest wyrokiem na kota! Odradzam!!
Dziękujemy za szybką i wspaniała opiekę nad znalezionym nietoperzem. Cieszymy się że wszystko jest z nim w porządku, liczymy że jeszcze kiedyś trafimy go fruwajacego nad Warszawą. Pozdrawiamy I dziękujemy Państwu
Bardzo oddani sprawie lekarze :)
Profesjonalna opieka, wyjątkowi lekarze :)
Bardzo pomocny weterynarz, ceny nie są wygórowane. Polecam !
Wspaniała klinika i świetne podejście do zwierząt - polecam :)
Pełen profesjonalizm i fachowa obsługa. Polecam!
Na Książęcej w zeszłym roku kastrowałam sporo kotek - nie było żadnego problemu. Słyszałam jednak, że nie należy tam oddawać bezdomniaków na leczenie.
Dawniej, była to taka dobra lecznica. Moze byli lekarze z prawdziwego powołania :(
ja się dołączę do obrońców- koleżanka kastruje na Książęcej bezdomniaczki i wszystko jest OK, jedyne co mnie zdziwiło- że wet/ka nawyrażniej nie miał/a pojęcia o istnieniu środków zatrzymujących laktację, karmicielka zażyczyła sobie uśpienia ślepego miotu, jednego kociaka zostawiono, "bo kotka ma mleko", zachwycona nie była (i ja słuchając tego też nie, skoro ja wiem i karmicielka wie, że można inaczej, dziwne, że lekarz tego nie wie)
Szczerze odradzam:
Przychodnie na ul.ksiazecej ( tych ktorzy nie mieszkaja w wawie, informuje ze lecznioca jest zrobiona w ...dawnym szalecie miejskim. I taki tez jej poziom uslug. Wykonczono ( z pelna swiadomoscia pisze wykonczono ) tam doga niemieckiego mojego kolegi i spaniela kolezanki.
Poza tym co wyzej zmarnowali tam dwa koty moich znajomych :(.
Polecam Bardzo dobra Opieka
POLECAM!!! Super weterynarz
Pies wrócił po zabiegu śmierdzący od kału jakby był przetrzymywany w stajni na oborniku. Pies przed zabiegiem łagodny jak baranek po powrocie chciał wszystkich zagryść szczeniak niespełna 6 miesięcy odprowadzony w kagańcu z biegunką bardzo agresywny zachodzi pytanie dlaczego ? Prześwietlenie RTG na stawy a oko czerwone jakby miał podbite tłumaczenie pani weterynarz że to od stresu a drugie oko normalne czyli stres był w jednym oku do tego krew na szczęce i piana, wyjechał pies który chodził co prawda ale z trudem po powrocie leżący. Brak profesjonalizmu nikomu nie polecam szkoda pieniędzy i czasu diagnoza chirurga kończy się podejrzenie ale czego nie napisał. Ponadto brak dbałości o psa gdyż po zejściu z mieszkania pies leżał położony na błocie przy padającym deszczu gdzie został odwieziony za niewielkie pieniądze 250 zł taksówka w Warszawie za 5 km kosztuje 20 zł. Resumując szkoda zwierzaka nikomu nie polecam.
Dziękuję za "naprawienie" mojego najukochańszego Pikiego :)
Bo rozłączają się z petentami ...
Nasza Sasza (kotka) była leczona w innej klinice, lecz niestety z dnia na dzień jej choroba odbierała jej siły a tamtejsi weterynarze rozkładali ręce lecząc kotkę nieskutecznie. kotka coraz gorzej sie czuła i postanowiłam zadzwonić do kliniki na książęcej, ponieważ kotek już ledwo oddychał, ja nie wiedziałam co robić. W rejestracji Pani niezwłocznie kazała przyjechać z kotem, ponieważ w tym kocim ciałku mogło już brakować tlenu. Po przyjeździe dosłownie wyrwano nam kota z rąk, by go podłączyć pod tlen i kazano czekać na rozmowę. W tej klinice zrobiono jej wszystkie niezbedne badania i szybko udało się zdiagnozować najważniejsze dolegliwości. Kotek był już jedna nogą po drugiej stronie tęczy a dzisiaj znów jest pełen swoich dawnych nawyków, wrócił apetyt i energia oraz chęć do głaskania! Pełen profesjonalizm i naprawdę niesamowita wiedza oraz serce do wykonywanego zawodu, ktore można doświadczyć w tym miejscu uratowało nam kota! Dziękuję!!!!
Klinika super. Profesjonalne i indywidualne podejście do pacjenta. Dzięki trafnej diagnozie i podaniu odpowiednich leków oraz pomocy w uzyskaniu surowicy nasz piesio wyszedł z parwowirozy. Dziękujemy i pozdrawiamy serdecznie zwłaszcza naszą panią dr prowadzącą p. Iwonę Cała rodzina z Drago na czele :))
Fantastyczna klinika i fantastyczni lekarze. Walczą do samego końca, nie poddają się. To są prawdziwi lekarze z powołania. Dziękuję za uratowanie pieska i walkę o drugiego.
Miło profesjonalnie a co najlepiej skutecznie. Kocur ze stanem zapalnym oka poczuł się lepiej tego samego dnia mimo, że Pani Doktor mówiła, że poprawa najwcześniej jutro. Pozdrawiam miłą Panią doktor od siebie i Czesia
Bardzo dobra opieka, lekarze z pasją oraz zaangażowaniem zajmują się każdym zwierzakiem. Jeździmy ze swoimi psiakami tylko tam, ponieważ mamy pełne zaufanie do naszej Pani doktor Karoliny. Polecam.
Polecam wszystkim szybka i rzetelna pomoc.
Piesek odrobaczony polecam
Świetni specjaliści. Wiedza plus stosunek do zwierząt
Zmuszony jestem wystawić niepochlebną opinię tej klinice lecz nie ze względu na jakość usług weterynaryjnych jakie ta lecznica oferuje ale ze względu na politykę cenową tejże instytucji a właściwie niektórych jej pracowników. Mój kot przeszedł tam zabieg operacyjny po urazie łapy. Ze względu na uszkodzenia ścięgien opatrunek usztywniający łapę miał być utrzymywany od 8 do 12 tygodni i zmieniany wg zaleceń chirurga wykonującego zabieg co 7 dni. Rozumiem że specjalizacja chirurga to wyższy stopień wtajemniczenia ale czy aż na tyle żeby za zmianę opatrunku żądać 200 zł ponieważ zmiany dokonywał chirurg w obecności anestezjologa (rozumiem że ten drugi musiał trzymać strzykawkę). Tymczasem lekarz dyżurny tej samej kliniki za tę samą usługę pobiera 75 zł samodzielnie podając zwierzęciu lekkie znieczulenie i zmieniając opatrunek. Chyba należy dziękować opatrzności że w przypadku Pana chirurga obyło się bez udziału instrumentariuszki, która trzymałaby nożyczki. Ta rozbieżność cenowa wzbudziła nasze uzasadnione wątpliwości co do etyki takiego postępowania którymi z resztą podzieliliśmy się z lecznicą. Po upływie przewidzianego czasu leczenia chcieliśmy aby zdjęto opatrunek w ramach dyżuru lekarskiego ale odmówiono nam ponieważ tę łapę ze względu na interwencję chirurgiczną musi obejrzeć chirurg albo ortopeda. Mając jednakże na uwadze nieprzyjemną dla nas sytuację umówiliśmy się do innego lekarza jak się później okazało serdecznego kolegi lekarza którego nie chcieliśmy już angażować. Wiem to stąd że Panowie głośno dyskutowali jak ze mną postąpić kiedy czekałem w poczekalni a oni najwyraźniej nie przejmowali się przenikliwością dźwiękową drzwi gabinetu. W końcu, po mojej interwencji, zostałem zauważony przez lekarza 1,5 godziny po wyznaczonym terminie wizyty, którą przesunięto w odniesieniu do pierwotnego terminu bo Pan doktor się spóźnił a później dodatkowo musiał się chyba naradzić z kolegą w czasie kiedy ja czekałem ponad 40 minut w pustej poczekalni. W końcu po mojej interwencji wyszedł i od progu mi oznajmił że wizyta u niego kosztuje 150 zł bez względu na to czy sprowadza się do ściągnięcia opatrunku czy tylko patrzenia na zwierzaka cena jest ta sama. Żeby dotrzeć do tej kliniki na pierwotnie wyznaczoną godzinę musiałem zwolnić się z pracy a informację o spóźnieniu lekarza otrzymałem kiedy byłem już w drodze. Dodatkowo spędziłem w pustej poczekalni prawie godzinę ale nikt mnie nie zapytał ile jest wart mój czas który zmarnowałem oczekując na Pana doktora. Jednocześnie usłyszałem, że powinienem skonsultować się z lekarzem wykonującym zabieg czyli ręka rękę myje. Ja już z usług tej instytucji nie skorzystam.
Odpowiedź weterynarza (2019-05-07 12:14)
Z uwagi na dbałość o jakość usług weterynaryjnych naszej Kliniki, trudne przypadki kliniczne podejmowane są przez lekarzy specjalizujących się w wybranych dziedzinach. Omawiany przypadek dotyczył pacjenta z zerwanym ścięgnem Achillesa z dodatkową komplikacją zanieczyszczenia otwartej rany. To przypadek o rokowaniu ostrożnym do złego. Wymagał nie tylko zastosowania specjalistycznych technik chirurgicznych, lecz również właściwego postępowania pooperacyjnego innego niż w przypadku zwykłych ran chirurgicznych. Do takiego postępowania należy zmiana opatrunku po operacji. Wymaga ona założenia opatrunku nie tylko ochraniającego ranę, lecz spełniającego również funkcję odbarczającą zoperowanego ścięgna przez długi okres czasu gojenia. Zwykły opatrunek nie spełnia takich funkcji i założony tylko jako osłona rany może doprowadzić do zerwania ścięgna poddanego podczas ruchu ogromnym naprężeniom. Stąd wynika potrzeba wykonania opatrunku w odbarczeniu kończyny w znieczuleniu ogólnym. Zajmuje to czas i środki dwóch lekarzy:
- Chirurga (Najlepiej tego, który zna operowany przez siebie przypadek),
- Anestezjologa czuwającego nad bezpieczeństwem uśpionego pacjenta.
Każde znieczulenie ogólne w odróżnieniu od lekkiej sedacji to balansowanie pomiędzy życiem a śmiercią pacjenta. Jego bezpieczeństwo w tym czasie jest wtedy priorytetem, a odpowiedzialność za przebieg narkozy ponosi lekarz anestezjolog. Koszt absolutnie koniecznej pracy dwóch lekarzy wynika z cennika materiałów i usług Kliniki.
Można pominąć odbarczenie operowanego miejsca i założyć opatrunek tylko osłaniający ranę : nie wymaga to narkozy (koszt. 40 - 70 zł ) , lecz nie odbarczając ryzykujemy zerwanie operowanego ścięgna. Tracimy wtedy BEZPOWROTNIE szansę na skuteczne leczenie a pacjent pozostaje do końca życia ortopedycznym inwalidą. Drugi raz z uwagi na przykurcz ścięgien operacja jest niemożliwa.
W przypadku braku chęci dalszego leczenia u chirurga operującego skomplikowany przypadek, naturalną procedurą jest przekazanie informacji przez operatora drugiemu lekarzowi specjaliście o postępowaniu terapeutycznym. Nie ma tu tajemnic i rozmowa może się odbywać przy obecności i świadomości klienta.
Wyrażam ubolewanie z powodu niezrozumienia procedur postępowania medycznego tego niełatwego przypadku i mam nadzieję, że mimo nie stosowania zaleceń zoperowane ścięgno nie ulegnie uszkodzeniu a kończyna pacjenta będzie w pełni sprawna.
długo szukałam weterynarza, który byłby godny zaufania i potrafił porządnie zaopiekować się moimi psami. przez przypadek trafiłam na Książęcą (bo całodobowa) i lek.wet. Karolinę Plewińską-Pełkę. Pani doktor jest mega profesjonalna, bardzo dokładnie bada swoich pacjentów i niejednokrotnie zdarzało się, że swoje przypuszczenia konsultowała z innymi lekarzami, żeby postawiona diagnoza/zalecenia były jak najskuteczniejsze. poza Panią Doktor warto również wspomnieć o innych mega sympatycznych i super profesjonalnych specjalistach tam pracujących, jak np lek.wet. Grzegorz Stańczak, lek.wet. Jarosław Kopiński, czy lek.wet. Joanna Weselińska, żeby wspomnieć tylko kilkoro, z którymi miałam osobiście do czynienia. każdy z nich pod nieobecność lekarz prowadzącej profesjonalnie, z empatią i zdrowym rozsądkiem podchodził do problemów moich zwierząt i ich lekko spanikowanej właścicielki ;) sama klinika jest sympatycznym miejscem, gdzie widać, że dobro zwierząt jest na pierwszym miejscu. plus mega sympatyczne panie recepcjonistki dopełniają obrazu ;) mimo, że do kliniki że zwierzakami muszę kawałek dojeżdżać, nie zamierzam przestać korzystać z ich usług, bo są po prostu świetni w tym, co robią!
Do Vets chodzimy z naszymi psami do weterynarza, a ostatnio również nasa starsza suczka przechodziła rehabilitację u pani doktor Wnuk-Gnich. Dzięki nagraniom chodu pieska przed i po terapii mogliśmy zaobserwować poprawę, która następowała po trochu każdego dnia. Psiunia polubiła też ćwiczenia ruchowe, które dostaliśmy jako pracę domową i element profilaktyki. Pozdawiamy
Nasz kot 2 razy został uratowany dzięki profesjonalnej opiece lekarzy z kliniki. Dziękujemy!!
Polecam, Panie na recepcji bardzo miłe, a każdy weterynarz na którego trafiłam był profesjonalny i miał genialny kontakt z moją suczką.
Oto moje zle doswiadczenie z Klinika na Ksiazecej: brak doswiadczenia w diagnozowaniu problemow ze skora. Zle pobrana proba skory dala zla odpowiedz, ze nie ma pasozytow itp. Piea drapal sie i straszliwow meczyl nocami. Zarl go swierzb przez rok!! Zalecali jakies kapiele, ktore nie zwalcza pasozytow pod skora. Bylo naprawde zle kiedy trafilismy do Dermawet i dr Karas Teczy. Juz po pierwszym zabiegu wielka ulga.!! Mogl w koncu spokojnie spac. Po 2 tyg kuracji byl zdrow i siersc zaczela zarastac na plackach wylenialej chorej skory! Teraz jest zupelnie zdrow! Tylko dr Karas Tecza z Dermawet potrafi tak leczyc choroby skory, na Ksiazecka biora forse a nie umieja!!
Odpowiedź weterynarza (2019-01-31 08:51)
Stwierdzenie świerzbowca w preparacie mikroskopowym zeskrobin skórnych definiuje chorobę i ustala leczenie. Nieobecność pasożyta w preparacie nie eliminuje możliwości występowania choroby.
Osobiście zbadałem przebieg leczenia pacjenta Happy będącego Pani podopiecznym. Z karty chorobowej wynika, że wobec podejrzenia choroby pasożytniczej skóry zastosowano właściwy lek wraz z zaleceniami. Efektem braku poprawy był brak współpracy właściciela i kontynuacji leczenia.
Bardzo profesjonalna i kompetentna obsługa. Lekarze z prawdziwym powołaniem, którzy świetnie zajmują się każdym nawet najbardziej wymagającym zwierzakiem. Mam do nich ogromne zaufanie, dlatego przyjeżdżamy z psiakami specjalnie z Konstancina. Dziękujemy za wspaniałą opiekę dr Karolinie.
Bardzo dziękuję całemu zespołowi za opiekę nad Psotką i uratowanie po raz drugi życia mojej kotce. Cały personel profesjonalny i sympatyczny. Panie z recepcji pomocne i uśmiechnięte. Pozdrawiam serdecznie :)
Super podejście do pacjentów, kompetentna informacja o stanie zwierzaka. Pierwszy raz w przychodni byłam w 1998r i za każdym razem, wychodzę ze świadomością że moje zwierzaki są w dobrych rękach. Jako przykład dodam, że uratowano w tej przychodni psa - znajdę, którą trzech lekarzy chciało uśpić..., pozdrowienia dla dr. Grzegorza.
dziękuję za opiekę i uratowanie Lola po zderzeniu z pociągiem:) dał wam w kość I to jeszcze nie koniec naszych odwiedzin :) młoda ekipa wszytko robi co najlepsze dla zwierzaków:)
pełen profesjonalizm, wszystko na miejscu
Nie polecam kliniki w której ludzi nie traktuje się z szacunkiem ! A tyczy się to konkretnie Pani Avy Sawaszkiewicz która miała wykonać zabieg usunięcia zębów u mojego psa. Byliśmy umowieni na godz 19.30 ( pies od rana nie mógł nic jeść przed zabiegiem ) czekaliśmy 45 min i nawet nikt do nas nie podszedł żeby powiedzieć ze jest opóznienie ! Pani Ava i jej zespół mieli totalnie gdzies nas i naszego psa! Zespół rozmawiał w pokoju kto płacił za jedzenie a nie raczył do nas nawet wyjsć! Nikomu nie polecam robienia w tej klinice zabiegów bo strata czasu.
Odpowiedź weterynarza (2018-04-19 13:36)
W imieniu zespołu chirurgicznego ponownie przepraszamy za zaistniałą niedogodność. Mam nadzieję, że podczas rozmowy telefonicznej udało mi się wyjaśnić przyczynę dzisiejszego nieporozumienia. Ava Sawaszkiewicz
Jakiś horror! Klinika, która ma tak dobrą opinie, narobili nadziei ludziom. W trakcie hospitalizacji informowano nas, że stan kota jest stabilny, trochę lepszy. Kot ma mocznice. Po tygodniu przebywania kota w klinice, zlecono wydanie go do domu. Zwierzę wróciło w dużo gorszym stanie, nie jest wstanie chodzić. Przewraca się, meczy się mimo, że lekarz uważa, że kot nie jest cierpiący. Zaufaliśmy tej klinice ponieważ uratowali nam pieska, teraz ogromne rozczarowanie.
Odpowiedź weterynarza (2018-09-22)
Osobiście wnikliwie badałem historię pacjenta, który przebywał w szpitalu z powodu przewlekłej niewydolności nerek (PNN) oraz mocznicy. Wymagał on szczegółowej diagnozy oraz pomocy. Rozczarowanie właściciela wynika z niezrozumienia istoty ciężkiej choroby jaką jest PNN i mocznica. Przewlekła niewydolność nerek skutkiem czego jest mocznica , jest to choroba nieuleczalna i progresywna. Hospitalizacja i płynoterapia daje jedynie chwilową poprawę. Poprawa kondycji pacjenta miała miejsce w trakcie terapii płynami i podczas pobytu w szpitalu co jest udokumentowane wpisami w karcie pacjenta. Długotrwała poprawa mogła nastąpić natomiast jedynie po dializach na które właściciel się nie zdecydował, ponieważ jest to zabieg uciążliwy dla pacjenta i kosztowny dla właściciela. Dializy przeprowadza się z częstotliwością ok 1 x w tygodniu do końca życia pacjenta. Przeszczepy nerek ratujące życie nie są w weterynarii przeprowadzane ze względu na częste nieprzyjmowanie się przeszczepów (> 90%). Szczerze ubolewam rozczarowaniem właściciela i mam nadzieję na zrozumienie krótkiego wytłumaczenia istoty choroby z którą przegrywają w krańcowych stadiach nie tylko zwierzęta ale i ludzie mimo trudnej i długotrwałej terapii.
Ta klinika to dno społeczne i wrzut a dupie narodu
Odpowiedź weterynarza (2019-01-02 10:42)
Wpis Nierzeczowy. Brak karty pacjenta.
Nie potrafimy się odnieść do treści wpisu.
Zadzwonilam do kliniki ok godziny 19 z informacją że pies z napęczniałym brzuchem lezy i sie nie rusza, ze nie dam rady go przewiezc. Uslyszalam informację ze Pani oddzwoni za 20minut. Po 20min zero kontaktu, musialam sama zadzwonic i uslyszalam ze MOZE PO 22 się uda i Pani skupila sie na kosztach a nie na tym ze pies cierpi. Jedyna klinika ktora posiada karetke w calej warszawie nie byla w stanie udzielic pomocy? Kpina a nie obsluga.
Odpowiedź weterynarza (2019-02-01 10:42)
Szanowna Pani
Odpowiadając na postawiony zarzut braku natychmiastowej reakcji na zgłoszenie chcielibyśmy ze swojej strony potwierdzić, jak już Pani słusznie zauważyła, że Klinika Vets jako jedyna w całej Warszawie posiada karetkę i nie zawsze jest możliwość natychmiastowej reakcji na wszystkie zgłoszone nagłe przypadki. O godzinie przyjazdu karetki na wezwanie decyduje kolejność wpływających zgłoszeń. Przypadki nagłe wymagające natychmiastowej pomocy lekarskiej obsługiwane są poza kolejnością w Klinice Vets, która pełni całodobowy dyżur zarówno internistyczny jak i chirurgiczny.
Z poważaniem
Zespół Vets
Nie polecam .Nie potrafili zrobić usg chomikowi i całą mokrą miał sierść jak wrócił do domu . Dziś jak dzwoniłam by sie dowiedzieć czy można przyjść do wterynarza odmówili żebym nie przychodziła w Czwartek bo nie mają sprzętu , a mówili że weterynarz dla gryzoni jest w czwartki od 16.00 . Ostrzegam tak traktują zwierzęta !
Odpowiedź weterynarza (2019-04-15 10:11)
W trakcie wizyty odstąpiono od badania USG z powodu agresji zwierzęcia. Z uwagi na kondycję pacjenta i dla jego bezpieczeństwa nie podano środków anestetycznych umożliwiających dalszą diagnostykę USG. W trakcie rozmowy telefonicznej właściciel niewłaściwie zrozumiał pracownika recepcji. Lekarz weterynarii Iwona Szczepaniak od lat bada gryzonie i zajmuje się ich leczeniem. Terminarz przyjęć poszczególnych lekarzy dostępny jest na naszej stronie internetowej www.vets.pl lub telefonicznie pod nr. 22 622-55-22
Oddałam psa na prosty zabieg sterylizacji. Nie zostałam uprzedzona o żadnych konsekwencjach. Po dwóch godzinach otrzymałam telefon że moja ukochana sunia nie żyje z powodu zatrzymania akcji serca!! Czesia miała zaledwie rok. Była zdrową i pełną życia mopsiczką. W klinice usłyszałam po prostu że takie rzeczy się zdarzają. Brak jakichkolwiek kompetencji. Pies nie mial wykonanych absolutnie żadnych badań. Jej serduszko nie wytrzymało. Chyba nie muszę pisać jak teraz się czuję. Zabieg który miał polepszyć jej życie - zabił ją. Omijajcie tę klinikę. Może dzięki śmierci mojej suni uratuję inne życie.
Odpowiedź weterynarza (2015-05-28 07:13)
Szanowna Pani, podobnie jak do wypowiedzi Pana Krzemienia, dołączamy wyrazy współczucia z powodu śmierci suczki.
Niemniej jednak prosimy o stonowanie wypowiedzi. Na jakiej podstawie lekarz miałby wiedzieć, że suczka ma wadę serca? Ani badania EKG, ani echa serca nie wykonuje się standardowo przy zabiegu sterylizacji, jak również badanie krwi u młodego psa nie jest obligatoryjne- w przeciwnym wypadku, gdybyśmy chcieli wykluczyć "wszystko" poniosłaby Pani koszt wielokrotnie wyższy. Medycyna to nie matematyka, ani nie magia. Do Pani dyspozycji jest opis zabiegu i podane leki- może Pani śmiało weryfikować dawkę znieczulenia u innego lekarza, prosimy nie wystosowywać oskarżeń niepodpartych wykształceniem medycznym. Pomijamy kwestię nieuregulowanego rachunku. Z wyrazami szacunku - zespół VETS.
Zabiłyście kobiecie psa przy standardowym zabiegu i jeszcze macie czelność wspominać o pieniądzach? Kobieta powinna was pozwać za zabójstwo ukochanego pupila.
Witam, korzystam z okazji aby ocenić jakość usługi z 2012 roku (tak wiem, że to dawno i słyszałem, że ludzie podobno sie zmieniają), kiedy wskutek nieudolnie niewykonanego badania w tej klinice nasz kot być może stracił szansę na dalsze życie. Ale po kolei: Opiekujący się naszym kotem pobliski lekarz wyczuł guzy przypominające zmiany nowotworowe, zalecił badanie USG, które przeprowadzone przez bardzo spóźnionego tego dnia (w wyjaśnieniu usłyszeliśmy "bo dojeżdża") oraz znudzonego i niezadowolonego z życia (takie sprawiał wówczas wrażenie) dr T.N. (inicjały niezmienione) z kliniki VETS nie wykazało nic (w jego opinii). 3 dni później, zaniepokojeni wynikiem i kierując się opinią naszego lekarza, wykonaliśmy kolejne badanie w innej klinice, którego wynik był zupełnie inny: liczne guzy (przecież nie pojawiły się po 3 dniach). Sprawa zabrnęła do Krajowej Izby Weterynaryjnej, niestety Izba pomimo rozbieżnych opinii powołanych biegłych stwierdziła, że dr T.N nie popełnił błędu (ach te powiązania środowiskowe). I teraz, co ma do tego VETS, otóż reprezentujący wówczas klinikę Panowie Jacek i Waldemar Wośko nie zajęli konkretnego stanowiska i nie usłyszeliśmy nawet słowa przepraszam, poza zdawkowym, że zrozumiałym jest dla nich nasz niepokój, ale nie mają podstaw do kwestionowania wyniku badania dr T.N. Jaki stąd wniosek? Najlepiej zatrudnić słabych pracowników, bo potem mówi się to nie my to oni. Dlaczego dopiero teraz o tym napisałem, wówczas internet nie docierał do tak dużej ilości osób, moja opinia niech będzie wyłącznie przestrogą dla chcących korzystać z usług VETS, a w szczególności z usług dr T.N. Pozdrawiam Henryk Popłoński PS. Jeżeli Panowie Wośko pragną przypomnieć sobie ten epizod i dodać komentarz, proszę sięgnąć do archiwum komunikacji mailowej ze mną
Panów Jacka i Waldemara wymienia Pan z nazwiska, a tego co wg. Pana spaprał badanie ukrywa Pan za inicjałami. Proszę uzupełnić opinię o pełne dane lekarza który wykonywał badanie tak aby czytający mogli się dowiedzieć do kogo nie chodzić..
Trafiłem na Książęcą przez przypadek. Mój pies potrzebował natychmiastowej pomocy , mimo sobotniego dyżuru zajęli się nim niemal natychmiast. Okazało się że wymagana jest operacja. Chirurg był na miejscu więc nie było z tym żadnego problemu i wieczorem było już po wszystkim. Wydzwaniałem po różnych lecznicach , ale niestety chirurdzy są przeważnie dostępni tylko w tygodniu. Teraz psina powoli dochodzi do siebie i wygląda na to ,że jest wszystko ok. Lekarze są kompetentni i wykazują duże zainteresowanie pacjentem.
Nie pisze tego aby robic zla reklame tej lecznicy lecz takie sytuacje trzeba oglaszac.W zeszlym tygodniu kolezanka oddala tutaj roczna mopsice ktorej nie dopilnowala i przy pierwszej cieczce zaszla w ciaze.Urodzily sie piekne szczeniaczki :-) Porod i wszystko z tym zwiazane prowadzila lecznica na ul.Fieldorfa na gocławiu .Nie robie reklamy tez i drugiej lecznicy lecz chce zeby Panstwo mogli sie wczuc w to co tu pisze a nie potrafie ujac tego w jednym zdaniu.Pod czas tej calej akcji mieszkala jeszcze na pradze.Bardzo kocha pieska ktorego dalem jej w prezencie o imieniu Gustaw ktory to zmaistrowal te male pieseczki i pokochala suczke ktora nabyla za moia namowa aby Gustaw mial towarzystwo dajac jej na imie Bożenka.Nigdy nie zaglebialem sie w takie relacje ale bedac przy nich nie moglem wyjsc z podziwu ze mozna tak pokochac zwierzaki.Miesiac temu kolezanka przeprowadzila sie na powiśle .Cieszyla sie ze wszystko tutaj ma co jej do szczescia potrzeba komunikacja idealna,parki i wybiegi nad wisla,sklepy itd.Namowilem ja wlqsnie na te klinike i poszla tam chcac zapobiec nastepnemu porodowi.Slyszalem jak lekarz ja instrułował co trzega zrobic przed sterylizacja.Gustaw dawal do zrozumienia ze cieczka juz niedlugo wiec kolezanka pewnego dnia poszla wg umowionego terminu.Mial to byc rutynowy zabieg ale taki nie byl :( .Wrocila do domu gdzie na nia czekalem z Guciem widzialem ze sie martwi wiec poddenerwowany staralem sie ja uspokoic cytuje: co sie glupia martwisz wytna i po krzyku ale po kilku godzinach mialo to byc 4 godz okolo godziny 20 kolezanka odebrala telefon i zobaczylem w jej oczach cos czego Panstwu nie zycze.Zamarlem slyszac slowa : Bozenka nie zyje :(:(:( serduszko jej stanelo.Pojechalismy tam a tam przestraszony lekarz mowi nam ze stalo sie to po podaniu drugiego srodka znieczulajacego i ze probowali ja reanimowac itd.impulsywnie wezwalem policje,z pretensjami poszedlem do recepcji i uslyszalem : to sie zdarza nawet w szpitalach ,ale jak zapytalem? Normalnie.Pana kolezanka podpisywala dokument o odpowiedzialnosci przy takim znieczuleniu w ktorym rzeczywiscie jest wzmianka o powiklaniach ale to jest ewidentnie bzdura jak w kawale: operacja sie udała pacjent zmarł to jest w opisie napisane.Niewazne.Przez trzy dni plakala.Zaproponowalem ze pojade nia 200 km za warszawe po nastepna czarna sunie Bozence nic juz zycia nie przywroci a nie mozna sie obwiniac ze tam wlasnie psa oddalismy bo to dobra lecznica ale rutyna gubi w kazdym fachu.Zle zostala zbadana i tyle .Pani ktora szybko wtedy przyjechala straszac mnie ochrana domniemam ze wlascicielka niech sie nad tym zastanowi bo to ze to tylko zwierzaki i ze nie ma odpowiedzialnosci nad takimi instytucjami to tylko kwestja czasu,lekarz na pewno ma te mopsice przed oczami.Nie chce osadzac ale niech sie Panstwo zastanowia zanim oddacie komus takiemu na jaki kolwiek zabieg gdzie trzeba znieczulic zastrzykiem bo przy prostych zabiegach tj np czyszczenie zebow z kamienia czy jak w tym przypadku pupil moze sie juz nie obudzic.Taka klinika,w takim miejscu i takie podejscie to zakrawa na kpine .ta historia sie zdarzyla i staram sie emocjonalnie do tego nie podchodzic ,kolezanka ma juz nowego psa i przestala plakac,Gustaw ktory tez plakal co pierwszy raz widze na oczy ze pies tak teskni zaczal sie bawic z 4 miesieczna towarzyszka ale nie o to tu chodzi.Moze ten wpis,smierc Bozenki szczesliwej suczki pomoze w uniknieciu takich sytuacji,moze lekarze w takiej klinice zaczna brac powazniej to co robia a nie tylko kasa a wiemy jakie to koszta wiec na pewno taki nie udany niby prosty zabieg moze cos tu wnisie.Jak ten wpis zostanie skasowany bedzie to swiadczylo zle o tej klinice bo ja nie namawiuam zeby z niej nie kozystac tylko zeby wlaczyc mozgi czego wszystkim zabraklo w tej historii.jak zniknie bede pisal dalej opisujac ewentualne zachowania.tyle wlasnie emocji daja nam nasze zwierzaki i niech Panstwa to nie spotyka.pozdrawiam
Odpowiedź weterynarza (2015-05-20 09:09)
Szanowny Panie, łączymy wyrazy współczucia z powodu śmierci suczki, niemniej jednak pańska pełna egzaltacji opinia niestety nie jest dla nikogo konstruktywna. Opis chirurga: "po znieczuleniu doszło do zatrzymania akcji oddechowej i silnej bradykardii, a następnie do ustania pracy serca. Rozpoczęto sztuczne oddychanie i masaż serca. Podano Atropinę, następnie adrenalinę dożylnie, po kilku minutach dotchawiczo, a następnie 3 ampułki dosercowo. Po 45 minutach praca serca nie powróciła." - to się niestety zdarza, medycyna, to nie magia. Pomijamy już kwestię nieuregulowania rachunku. Z wyrazami szacunku - VETS
Wspaniała klinika , uratowali życie mojej kotce Tofi . Pan doktor Michał Arciszewski to kompetentny , życzliwy lekarz , wykazujący się dużą cierpliwością zarówno do czworonogów jak i ich właścicieli . Wielkie dzięki, polecam wszystkim.
Postawiłem wysoką ocenę pomimo tego, że moja kotka Maja przeszła za tęczowy most. Przez pewne błędne wcześniejsze diagnozy innych placówek trafiłem za późno na Książęcą. Podobało mi się życzliwe podejście i jasne odpowiedzi. Liczyłem na cud - niestety nie tym razem.
Nie polecam. Przyszłam po środek na swierzb dla kota żyjącego dziko i choć wyjaśniłam sytuację to musiałam czekać w kolejce aż pani weterynarz stwierdzi że i tak musi założyć kartę. Na końcu okazało się że akurat nie ma leku dla kota do 4kg. Byłam z 2 dzieci i tylko straciłam czas. Musiałam jechać do innego miejsca gdzie środek wydano bez problemu. Procedury vets i brak logiki i elastyczności w działaniu sprawiają że klinika zamiast dbać o zwierzęta może skutecznie zniechęcić do pomagania.
Odpowiedź weterynarza (2019-04-12 09:21)
Przykro nam z powodu zaistniałej sytuacji, jednocześnie wyrażamy zrozumienie dla samego zniecierpliwienia z powodu dużej ilości pacjentów w poczekalni. Pragniemy wyjaśnić również, że procedury w naszej Klinice wynikają wprost z zapisów prawa farmaceutycznego i zgodnie z nim mają na celu m.in. ochronę pacjentów przed niepożądanymi działaniami spowodowanymi podaniem niewłaściwego produktu leczniczego. Każdorazowe zastosowanie leku, a przede wszystkim w odniesieniu do nowego pacjenta powinno być oparte na ocenie bilansu korzyści do ryzyka wynikającego z jego zastosowania. Mamy jednocześnie świadomość, że w niektórych gabinetach weterynaryjnych procedury wydawania leków mogą być pomijane lub skracane dla ułatwienia obsługi klienta, lecz wiąże się to z odpowiedzialnością karną w przypadku stwierdzonych przez organy kontroli farmaceutycznej uchybień. Uprzejmie przepraszamy za zaistniałą i niekomfortową dla Pani sytuację informując jednocześnie, że opinia ta jest dla nas cenna i weźmiemy ją pod uwagę planując uproszczenie procedur.
Pani Doktor Agnieszka Wnuk-Gnich ma niesamowite podejście do zwierząt. Pamięta imiona i schorzenia każdego pacjenta. Jest bardzo cierpliwa, pomocna, a zwierzaki czują się u niej dobrze. Dzięki jej wiedzy i umiejętnościom moja kotka porusza się dużo lepiej niż przed zabiegami. Dziękuję. I zdecydowanie polecam.
Stanowczo odradzam wizytę w tym miejscu.
Suczce rasy York moich rodziców zdiagnozowali ostre zapalenie wątroby. W ciągu 2 tygodni 2 razy robili usg. Nie potrafił dojrzeć kilkunastocentymetrowego guza. Prawda wyszła na jaw dopiero podczas kremacji.
Przez 2 tygodnie wyciągali pieniądze od moich rodziców. Prawie 3 tys na leczenie, które i tak nie miało prawa pomóc.
Dr Grzegorz Stańczak dawał tylko puste nadzieje, by nie przerywać leczenia - żeby dać jej jeszcze szansę. Po tygodniu nawet stwierdził, że z ostrego zapalenia wątroby zmieniło się w przewlekłe. Że nie jest źle.
Sonia tymczasem z dnia na dzień czuła się coraz gorzej. Praktycznie nic nie jadła (raz dziennie dostawała kroplówkę). Rodzice poili ją wodą ze strzykawki, bo nie była w stanie sama napić się z miski. Wypadły jej przednie zęby, dostała martwicy języka. Nadal pan doktor twierdził, że stan Sonii jest stabilny. Cały czas podawano jej te same leki. Przez cały okres leczenia nie zmieniono nic.
Najgorzej było jednak po ostatniej wizycie. Nagle stan Sonii drastycznie się pogorszył. Nie była w stanie utrzymać się na nogach. Zaczęła ciężko oddychać, a jej serce waliło jak młotem. Po kilku godzinach się poddała.
Prawdopodobnie Sonii nie można było pomóc, ale można było ulżyć jej cierpieniu. Tymczasem została skazana na 2 tygodnie męczarni. Czy to przez niekompetentnych weterynarzy, czy to przez ludzi nastawionych na jak największy zysk (a być może jedno i drugie).
Jeżeli naprawdę zależy wam na waszych zwierzętach, to omijajcie tą klinikę szerokim łukiem.
Od lat i bez żadnych zarzutów. Doktor Kopiński to najlepszy weterynarz jakiego znam!
Doktor Kopiński jest świetnym fachowcem! Polecamy serdecznie!
Pan doktor Janicki jak mnie poinformowała pani na recepcji jest jedyną osobą, która ma uprawnienia wykonywania badań w kierunku dysplazji z wpisem do rodowodu. Suka 16 miesięcy już można "Pan" doktor zaczął opowiadać, że tak i owszem może zrobić badania ale od 18-tego miesiąca są honorowane. Prawda jest taka że od 12-14 tego. Naciągną mnie na 220 PLN za macanie suki, nie mówiąc o straconym czasie. Wystawił świstek który honoruje WC w razie braku papieru toaletowego. Odradzam. Czerwone mordy i chytre oczka ot taka klinika. Na badania jestem umówiony na gagarina.
Profesor Janicki Wspaniały człowiek weterynarz ortopeda gdyby nie Doktor niewiem czy jakikolwiek chirurg poskładał by łapkę mojego pieska Minęło już 7 tygodni wszystko jest w porządku piesek biega ma się rewelacyjnie Dziękuje Panie Doktorze z całego serca ❤️
Pozytywne: Czas reakcji, Profesjonalizm Pojechałam z pieskiem w nagłej potrzebie ze świeżą raną z ropą... szybka profesjonalna reakcja i pomoc, lekarze przemili, świetne podejście do zwierząt, jestem zachwycona i polecam z całego serca. Pozwolę sobie też dodać, ze cena za dzisiejszą wizytę zaskoczyła mnie pozytywnie.
Nie polecam!!! Drogo, obsluga bez kompetencji. Radzę omijać
Profesjonaliści, zdecydowanie polecam. Mój 12 -letni pies dzięki interwencji chirurgicznej na dyżurze nocnym został uratowany. Bardzo dziękuję za pomoc i walkę o jego życie.
NIE POLECAM W NAGŁYCH WYPADKACH W NOCY. Do wczoraj leczyliśmy tutaj przeszło 5 naszych kotów i 2 psy, w ciągu dnia. O godzinie 22 zostawiliśmy kota z niewydolnością nerek na 3godzinną kroplówkę, przyjechałyśmy po niego o 00.55, dzwoniłyśmy na górze 10 minut dzwonkiem, dyżurujący lekarz Kopiński się nie obudził, za mocno spał. Była 1 w nocy, widziałam, że dyżur zaczął o 22, przyjechał po prostu do pracy żeby się wyspać? Skoro był tak zaspany po 3 godzinach dyżuru to chyba tak. Piątek w nocy, lecznica w centrum miasta, przed budynkiem zebrała się grupka nacpanych młodych chłopców, jeden z nich stanął za nami w kolejce i chciał się koniecznie dostać do przychodni po coś na ból rany (?) nie skomentuje jak była to niebezpieczna sytuacja. Znam lecznice i wiem, że jest w niej również wejście pod ziemią, do szpitalika, gabinetu chirurgicznego, gdzie również przebywają zwierzęta, nie wiedziałam, że ta część w nocy nie jest zamykana, można do niej swobodnie wejść od ulicy, jakie to dopiero jest niebezpieczne! Przecież ktokolwiek pijany naćpany może wejść i chociażby zagrozić nożem dyżurującej w otwartym gabinecie dziewczynie?! Jak skomentuje ten fakt obsługa skoro komentuje każde komentarze tutaj? To niemożliwe? Nie istnieją przypadki, że na przykład narkomani mogą szukać w nocy w takich miejscach leków? To nie jest stwarzanie niebezpieczeństwa dla zwierząt? Przecież była tam tylko młoda drobna dziewczyna, którą można z łatwością zastraszyć bo jest sama ze zwierzętami! weszłam zapukałam i zawołałam dziewczynę tam pełniącą dyżur żeby wydała nam naszego kota, który był w szpitaliku w górnej części budynku, tam gdzie tak mocno spał dyżurujący lekarz i gdzie stał ze mną i z mamą naćpany chłopak. Ta pani miała kota po zabiegu na rękach wiec gdybym to nie ja, a właśnie ktoś niebezpieczny wszedł i jej zagroził to jest to stworzenie niebezpieczeństwa przez tak swobodny dostęp do gabinetów w nocy czy nie? Bo recepcja dzisiaj rano zignorowała to co powiedziałam, lekko drwiąc z moich obaw. Jeśli to normalne, że każdy z ulicy może w nocy wejść do szpitalika to nie polecę nikomu tej lecznicy. Kot został nam wydany przez wspomnianą panią, zabezpieczyła wenflon, nie wiedziała jak wytłumaczyć to, że lekarz Kopiński nie obudził się przez 10 minut dzwonienia dzwonkiem, powiedziała, że ważne,że nasz kot jest wydany, a ona jako obsługa szpitalika pełni dyżur i na dole i na górze. Czyli pewnie wychodząc na górę zamknęła drzwi na klucz (?) ale nie zmienia to faktu, że poprzednio drzwiami dole były otwarte, do tego mnie Szanowni Państwo nie przekonacie, że tak powinno być. Zgłosiłam to co się wydarzyło dzisiaj telefonicznie recepcji, zostało to oczywiście zignorowane. Dostałam informacje, że lekarz dyżurujący na gorze który nie ma kolejki może spać o 1 w nocy, ponieważ jego dyżur trwa 11 godzin. Proszę powiedzieć to komuś kto przyjeżdża w nocy z psem z wypadku, gdzie liczy się każda minuta, a śpiącego lekarza nie jest w stanie obudzić dzwoniący ciagle 10 minut dzwonek. Dodatkowo kiedy weszłyśmy do przychodni i dziewczyna obudziła lekarza Kopińskiego był on tak wygnieciony, tak zaspany, że ja bym po prostu nie zaufała mu i nie powierzyła w takim stanie potrzebującego zwierzęcia. Panie podkreśliły, że moim kotem z kroplówką zajmowała się ta pani będąca piętro niżej, bo to ona pełni dyżur szpitalny ale ja czekałam 10 minut, co gdyby czekało zwierze w potrzebie, a ktoś nie wiedziałby, że można zejść na dół gdzie jest otwarte (!) i można kogoś poprosić o pomoc? Po tylu latach leczenia tutaj zwierząt czuje się bardzo źle dzisiaj potraktowana przez panią w recepcji, bardzo nieodpowiedzialnie, bez żadnej wyobraźni. Skoro pisze już opinie o niebezpiecznych sytuacjach napisze też o tym co spotkało nas rok temu, w ciągu dnia czekałam w recepcji na wizytę.... CD OPINII NA ZDJĘCIU PRZEZ LIMIT ZNAKÓW
Odpowiedź weterynarza (2019-10-07 21:01)
Klinika Vets przy ulicy Książęcej jest pierwszą całodobową Warszawską Kliniką Weterynaryjną. System pracy lekarzy jest niezmienny od 30 lat we wszystkie dni w roku, jako jedynej w Warszawie. W dyżurze nocnym uczestniczy 3 lekarzy: internista, lekarz szpitalny oraz chirurg. Lekarz internista zapoznaje się z nagłymi przypadkami i proceduje dalsze postępowanie diagnostyczne i terapeutyczne. Lekarz szpitalny zajmuje się pacjentami będącymi w szpitalu i dba o ich stabilizację. Chirurg w nocy ma za zadanie wspomaganie ww lekarzy w przypadkach nagłych chirurgicznych. Nie w każdej godzinie nocnej są pacjenci wymagający atencji wszystkich trzech specjalistów więc lekarze przechodzą do formy spoczynku pozostając w gotowości do pracy. W czasie gdy klient reklamował dostępność lekarza internisty, aktywny był w tym czasie lekarz szpitalny - lek. wet. Katarzyna Sawicka, która zajmowała się pacjentami szpitalnymi w dolnej części kliniki, m.in. podopiecznym Pani Katarzyny T. Góra Kliniki w tym czasie była zamknięta z uwagi na bezpieczeństwo lekarzy oraz pacjentów. Lekarz internista miał prawo do odpoczynku podczas gdy lekarz szpitalny pracował z pacjentami. Dla porównania sytuacji w medycynie ludzkiej , są w Warszawie oddziały szpitalne gdzie jeden lekarz na oddziale pełniąc dyżur nocny posiada pod swoją opieką ~40 pacjentów i również udaje się w tym czasie na spoczynek jeżeli pacjenci są ustabilizowani. Jest to postępowanie standardowe. Uważam uwagi i roszczenia klienta za mocno przerysowane i absurdalne. Jednocześnie dziwi , że jest to klient który przez wiele lat korzysta z usług naszej kliniki. Ubolewamy z powodu niespełnienia oczekiwań klienta , tym bardziej że wszystkie zadania terapeutyczne jego podopiecznego zostały prawidłowo wypełnione.
zamówiłem wizytę domowa jak i byłem na miejscu.Co do wizyty domowej wielkie brawa dla p.Doktora .Nie patrzył na zegarek,wszystko wytłumaczył.Polecam
Bardzo dziękujemy Doktorowi Kopińskiemu!!
Polecam tę klinikę.Mają profejonalych i miłych lekarzy.
Super opieka i super podejście do zwierzaka... jedyne co mogę powiedzieć to dziękuję że Rysio nadal i jeszcze jest z nami i czuje się obecnie super na tak chorego psa...to dzięki tej klinice Rysio żyje i za to im bardzo dziekuje wielki ukłon w strone zespołu lekarzy
Mili i pomocni lekarze. Bardzo dobra atmosfera, doradzają, tłumaczą, dzwonią nawet, by skonsultować wyniki. Wspaniała klinika.
Stary, bezdomny pies przyjechal do lecznicy w ciezkim stanie po pogryzieniu. Mial rozerwane miesnie podtrzymujace pecherz i nie mogl wydalac moczu. Niestety dla bezdomnego psa i dla nas ktorzy mamy przytulisko 30 psow, na ktorych w zaden sposob nie zarabiamy wlasciciel nie mial litosci. Policzyl nam za 5 dni pobytu psa i operacje blisko 4.000 platne natychmiast bo inaczej nie wydadza psa i beda liczone kolejne doby hotelowe. Po pertraktacjach udalo nam sie odlozyc na 3 dni zaplate jedynie 600 zl, zeby odzyskac psa i nie generowac lawinowo narastajacych kosztow w tej lecznicy. Lekarze lecznicy caly czas twierdzili, ze pies nie moze samodzielnie siusiac i musi byc cewnikowany tak wiec musi pozostac w lecznicy. Poniewaz nie moglismy juz wiecej zaplacic, musielismy odebrac psa. Po godzinie w aucie pies wyrwal cewnik nadeptujac na worek odprowadzajacy mocz. Po wyjsciu z auta pies zaczal normalnie siusiac. Nie popuszcza moczu i jest wszystko w porzadku tuz po wyjsciu ze szpitala. Tak wiec podejrzewam z mojej strony lecznice o naciaganie mnie na pieniadze poniewaz lecznica do ostatniej chwili twierdzila ze pies nie moze samodzielnie siusiac wiec powinien byc hospitalizowany, a praktycznie tuz po wyjsciu z lecznicy zaczal siusiac bez pomocy cewnika. Tak wiec 5 gwiazdek dla chirurga za udana, skomplikowana operacje, natomiast jedna gwiazdka dla wlasciciela kliniki ktory jak dla mnie jest bezwzglednym biznesmenem zarabiajacym na nieszczesciu zwierzat i ludzi nad nimi sie litujacymi. Suma sumarum 3 gwiazdki.
Bardzo miła ekipa. Konkretnie, dokładnie i niedrogo inni klienci też super bardzo otwarci ludzie!
Pozytywne: Czas reakcji, Jakość, Niezawodność, Profesjonalizm, Wartość Witam i chciałem pochwalić lekarzy i wszystkich pracujących w tej klinice za uratowanie mi psa 17 letniego amstafa. Bardzo dobra i miłą pomoc lekarzy i zdiagnozowali czego lekarze inni nie widzieli a a powinni widzieć bo widać to gołym okiem, dobrali leki podali kroplówki i jak piesek nie chodził to teraz biega, jeszcze raz dziękuję i polecam tam iść że swoimi pupilami jak by coś się działo bo naprawdę fachową pomoc.
Klinika oferuje pełne leczenie, odbywa się ono na najwyższym poziomie, polecam!
Napisz za jakie pieniądze
Pozytywne: Profesjonalizm Leczyłem tu suczkę Sznaucerka miniaturkę. Lekarz był kompetentny, zabiegi były przeprowadzane profesjonalnie. Rany się zagoiły, a pies mimo wieku jest w dobrym stanie.
Niestety nie mogę o tym miejscu napisać niczego dobrego. Byliśmy w klinice na nocnym dyżurze W Święto Trzech Króli. Nie z wyboru, mamy swoją klinikę na Wilanowie, ale po prostu było to na tamtą chwilę jedyne otwarte miejsce, w którym mogliśmy uzyskać pomoc dla naszego króliczka miniaturki. Zwierzątko nagle zaczęło podkulać prawą tylną łapkę nie stawiając jej przy poruszaniu się. Ewidentnie odczuwało ból. Nie mieliśmy pojęcia co się stało i czy nie złamał jej przypadkiem. Na miejscu czekaliśmy półtorej godziny bez żadnej informacji czy i kiedy ktoś nas przyjmie, oprócz nas byli tylko Państwo z pieskiem już przyjmowani w gabinecie obok. Po długim czasie oczekiwania zostaliśmy skierowani na badanie rtg. Tu się zaczęły schody, badanie wykonywała Pani, która nie była specjalistką od króliczków a jak sama zaznaczyła od kotow i psów i choć przemiła to wykonywała zdjęcia bardzo nieudolnie powtarzając jej kilka razy bo jedne były nieczytelne inne nie obejmowały właściwego fragmentu a jeszcze inne po prostu były zrobione przy złym ułozeniu zwierzatka, przy czym wiązało się to z wyciąganiem, prostowaniem chorej nóżki i podwiązywaniem jej sznurkiem. Maluch bardzo sie przy tym musial nacierpiec i nastresowac. A dla królika kazdy taki stres powoduje problemy z przewodem pokarmowym (zwalnia perystaltyka jelit). Po zrobieniu zdjęć postawiono błędną diagnozę uszkodzenia więzadeł, kontuzji stawu kolanowego. Nastepnego dnia rano pojechaliśmy do naszej kliniki na Wilanów, tam po zrobieniu zdjęcia rtg okazalo się ze staw biodrowy wypadl z panewki, na zdjęciu bylo to bardzo widoczne nawet dla oka laika. Z kolanem wszystko bylo w porzadku. Króliczek bardzo odchorował stres, natychmiast przestały mu pracowac jelita i zoładek, pompowano w niego mase lekow zeby wrocil do siebie, spedzil kilka dni w szpitalu. Teraz kiedy wszystko wrocilo do normy żal i zlość już dawno odeszła ale nie bardzo rozumiem całej tej sytuacji. Pani doktor, stawiająca diagnozę będąca specjalistką od zajęczaków zwróciła nam uwagę że maluszek ma ogromną dysproporcję jąderek, że jednego w ogóle nie widać, że to nie jest normalne, a przeciez króliczki potrafią chować jąderka kiedy się mocno stresują i tak tez bylo w tym przypadku. Wyszłam stamtąd bogatsza o wiedzę, że nigdy tu nie wróce. W żadnym wypadku nie mam na celu dyskredytowania kogokolwiek, po prostu mam poczucie, ze nie uzyskaliśmy fachowej pomocy.
Trafiłam tu z polecenia znajomych i opini net i jak sie okazalo potem bardzo dobry wybor z mojej strony. Moja 17 letnia sunia Mycha wychodowala guza na lewym płucu u wielu weterynarzy byla skreślona. Ale chirurg Pan Piotr Radziszewski zajał sie Mycha było ryzyko wycięto lewe pluco sunia dochodzi do siebie i ma sie dobrze dziękujemy
Do tej lecznicy przyjeżdżam od 15 lat że swoimi psami A miałam ich sporo za każdym razem leczenie było prawidłowe ja osobiście przyjeżdżam do doktora Stańczaka który jest wspaniałym lekarzem ma super podejście do zwierząt mimo że wyprowadziłam się że śródmieścia na Targówek to do tej pory że swoimi psami przyjeżdżam tu !!
Pozytywne: Jakość, Profesjonalizm, Wartość Polecam bardzo dobrzy lekarzenaprawdę super;) Polecam pana doktora Kowalczyka który uratował nóżka mojemu kochanemu pupilowi!najlepszy chirurg ortopeda w mieście polecam;)
Trafiłam do kliniki w święta wielkanocne z psem w stanie krytycznym. Zajmowała się nim pani dr. Szczepaniak. Dzięki szybkim, trafnym diagnozom udało się go cudem postawić na nogi. Dodatkowo pani dr. okazała mi dużo ciepła. Godziny z psem pod kroplówką umiliła świąteczna babka i ciepła herbata. Duża wdzięczność.
Koszmarne ceny, za 2 minutową wizytę u internisty bez żadnych zabiegów czasami płaci się 100 zł... Niedaleko, na ulicy Topiel jest inna klinika, polecam zmianę.
Krytyczne: Jakość, Profesjonalizm Nic dobrego, przyjechaliśmy w niedzielę na ostry dyżur, nie z wyboru - mamy swoją klinikę na Ochocie. Pies połknął patyczek od lodów. W klinice sprowokowano wymioty, bez dalszych procedur osłaniających i bez podania kroplówki. W środę pies miał wysoką gorączke, bardzo bolący brzuch, konieczna była kroplówka i podanie leków dożylnych. Brak niezbędnych procedur w niedzielę naraziło go na cierpienie. Stanowczo odradzam.
Mój pies miał problemy z oczami, więc wysłali test do laboratorium i powiedzieli, że skontaktują się ze mną za kilka dni w sprawie wyników testu. Chociaż dzwoniłem do nich 4 razy, aby im przypomnieć, nikt nie dał nam znać o wynikach i problemach z okiem mojego psa. To było 1 miesiąc temu. Haniebna obsługa.
Bardzo nierówna obsługa. Choć część załogi to poczciwi, dobrzy weterynarze, zdarzają się też niestety burkliwi, umawiający pacjentów na konkretny termin, i bez żenady każący czekać 2h na wejście do gabinetu i polecający "dogadanie się" w ramach kolejki umówionych na tę samą godzinę. Cóż, to nie państwowa służba zdrowia, więc to raczej nieeleganckie postępowanie.
Odpowiedź weterynarza (2019-10-07 13:31)
Klinika Vets przy ulicy Książęcej jest pierwszą całodobową Warszawską Kliniką Weterynaryjną. System pracy lekarzy jest niezmienny od 30 lat we wszystkie dni w roku, jako jedynej w Warszawie. W dyżurze nocnym uczestniczy 3 lekarzy: internista, lekarz szpitalny oraz chirurg. Lekarz internista zapoznaje się z nagłymi przypadkami i proceduje dalsze postępowanie diagnostyczne i terapeutyczne. Lekarz szpitalny zajmuje się pacjentami będącymi w szpitalu i dba o ich stabilizację. Chirurg w nocy ma za zadanie wspomaganie ww lekarzy w przypadkach nagłych chirurgicznych. Nie w każdej godzinie nocnej są pacjenci wymagający atencji wszystkich trzech specjalistów więc lekarze przechodzą do formy spoczynku pozostając w gotowości do pracy. W czasie gdy klient reklamował dostępność lekarza internisty, aktywny był w tym czasie lekarz szpitalny - lek. wet. Katarzyna Sawicka, która zajmowała się pacjentami szpitalnymi w dolnej części kliniki, m.in. podopiecznym Pani Katarzyny T. Góra Kliniki w tym czasie była zamknięta z uwagi na bezpieczeństwo lekarzy oraz pacjentów. Lekarz internista miał prawo do odpoczynku podczas gdy lekarz szpitalny pracował z pacjentami. Dla porównania sytuacji w medycynie ludzkiej , są w Warszawie oddziały szpitalne gdzie jeden lekarz na oddziale pełniąc dyżur nocny posiada pod swoją opieką ~40 pacjentów i również udaje się w tym czasie na spoczynek jeżeli pacjenci są ustabilizowani. Jest to postępowanie standardowe. Uważam uwagi i roszczenia klienta za mocno przerysowane i absurdalne. Jednocześnie dziwi , że jest to klient który przez wiele lat korzysta z usług naszej kliniki. Ubolewamy z powodu niespełnienia oczekiwań klienta , tym bardziej że wszystkie zadania terapeutyczne jego podopiecznego zostały prawidłowo wypełnione.
Przez tydzień codziennie jeździłem tu z kotem, za każdym razem inny lekarz, za każdym razem brak właściwej diagnozy. Dopiero po wizycie u innego weterynarza postawiona została Diagnoza.
Jestem BARDZO zadowolona! Dzisiaj wieczorem moja świnka morska wyrwała sobie pazurek (najprawdopodobniej zeskakując z domku).Na przyjęcie do gabinetu czekałam tylko kilka minut, a Pani Iwona Szczepaniak zajęła się świnką fachowo, ma cudowny stosunek do zwierzaka i właściciela. Będę odwiedzać klinikę częściej.
Polecam głównie ze względu na niezwykle profesjonalne podejście. Lekarz który przeprowadzał zabieg naszego psa to wysokiej klasy specjalista. Cały zespół lecznicy w swoim działaniu wykazywał się profesjonalizmem. Widać że mają ogromna wiedzę o leczeniu zwierząt. Panie w recepcji uśmiechnięte, bardzo miłe i zawsze służą dobra radą.
Super, ze jest ta klinika. Zawsze otwarta o kazdej porze, do tego pracuja tu dobrzy fachowcy, kompleksowo podchodza do pacjentow, dobrzy diagności. Dziekuje bardzo za dbanie o wszystkich moich pupili od psow, przez kroliki , chomiki i swinki. Wszystkie moje zwierzaki znalazly tu fachowa pomoc.
Regularnie odwiedzam Klinikę na Książęcej z moim chorym na nerki kotem .Miejsce to znam od ponad 20 lat. Lekarze wrażliwi i z fachową wiedzą. Zawsze starają się mi pomóc, chociaż zadając wiele pytań z pewnością nie jestem łatwym klientem. Bardzo dziękuję za opiekę, cierpliwość i okazane serce z Państwa strony.
Polecam! Fachowa, profesjonalna pomoc w nagłych przypadkach. Uczciwe ceny!
lekarz - ok 40letnia blondynka kompetentna, ale brak szacunku do pacjenta, wyraza sie w nieodpowiedni sposob tzn z podtekstami seksualnymi, nie bede tu wiecej przychodzic; w recepcji robili sobie zarty z mojego nazwiska przekrecajac je wiec od poczatku bylo niesympatycznie
Polecam wszystkim, którzy dbają o swoich podopiecznych. Badania diagnostyczne i zabiegi można zrobić na miejscu a opieka lekarska jest tu na najwyższym poziomie. W szczególności polecam zespół lekarzy szpitalnych
Klinika godna polecenia. Interesują się swoimi pacjentami nawet po wizycie dzwonią i pytają o samopoczucie.
Hamstwo i prostactwo ...chcialem kupic karme dla swojego pieska wchodzac nakrzyczal na mnie dr ze mam stac w kolejce bo recepcja jest zamknietA i czy ja nir widze tego ..masakra w zyciu bym nie oddal zwierzecia takiej klinice
Serdeczne podziękowania dla dr Szczepaniak i dr Klewińskiej i ogólnie dla całego personelu ( wszyscy się aktywnie włączyli w działania ) za uratowanie życia mojej suni po ugryzieniu przez żmiję. Pomogli w stanie nie rokującym wielkich nadziei i pacjentka jest już zdrowa w domu.
Nie mam żadnych zastrzeżeń do ich pracy
Lekarze są ok, ale co do kosztów przychodni to za drogo samo usg i pobranie od psa krwi i podanie mu leku dałam 405 zł
Odpowiedź weterynarza (2019-10-07 20:22)
Nie potrafimy się odnieść do treści wpisu nie znając danych pacjenta i klienta. Cennik obowiązujący w Klinice Vets jest jednym z niższych w Warszawie, a ostateczna cena wynika z ilości i rodzaju świadczonych usług. Klient może zawsze zweryfikować poprawność wyliczenia ceny za oferowane usługi przed i po zawarciu umowy. Poniżej przykładowe ceny dla w/w usług wykonywanych w Klinice Vets: Badanie krwi: Profil podstawowy (morfologia I biochemia) : 85 zł Pełne badanie USG jamy brzusznej : 125 zł Wizyta : 60 zł RTG: 40-50 zł W/w ceny pozostają niezmienne od wielu lat. W niedalekiej przyszłości przewidywana jest modyfikacja cen w górę w związku z postępującą inflacją.
Nie polecam im się nie chce leczyć zwierząt gdy są bardzo chore i to ma być Warszawa
Pozytywne: Czas reakcji, Jakość, Niezawodność, Profesjonalizm jak zawsze profesjonalne podejście
Cała klinika stanowi dobrze zgrany i profesjonalny zespół, udało im się uratować moją kotkę gdy miała ropomacicze. Ceny usług jak na Warszawę bardzo dobre.
Dziękujemy za szybką i wspaniała opiekę nad znalezionym nietoperzem 🦇. Cieszymy się że wszystko jest z nim w porządku, liczymy że jeszcze kiedyś trafimy go fruwajacego nad Warszawą. Pozdrawiamy I dziękujemy Państwu
Wielkie podziękowania dla całego zespołu za uratowanie życia mojego pieska Toficzka, który przeszedł trudną operację usunięcia guza, jesteście wspaniali. W swojej pracy wkładacie dużo serca by zwierzę i właścicieli czuli się bezpiecznie. Pełen profesjonalizm, polecam wszystkim.
Lecze tu psy od lat,swoje i potrzebujące pomocy. Wielu z nich uratowali życie. Są obiektywni,jeśli pies nie rokował mówili wprost. Polecam.
Pozytywne: Czas reakcji, Jakość, Niezawodność, Profesjonalizm Najlepsza klinika w Warszawie! Trafiliśmy do kliniki z pieskiem po wypadku z połamaną (zamasakrowaną) łapką praktycznie do amputacji. Lekarze natychmiast się nim zajęli z ogromnym zaangażowaniem. Po ciężkiej operacji i 2 tygodniach walki z martwicą łapka ładnie się goi. Dziękujemy bardzo za troskliwą opiekę.
Pozytywne: Czas reakcji, Profesjonalizm Trafilam do kliniki z polecenia, już od momentu rejestracji telefonicznej w recepcji byłam zadowolona z obsługi. Kadra młoda ale kompetentna i bardzo pomocna. Wizyta u dr Janickiego to także tylko dobre wrażenia, naprawde wnikliwa analiza, szczegółowo wytłumaczone wszystkie poruszone kwestie związane z przypadłością psa, z ogólnym rozwojem szczeniaka, w tym wpływ witamin na organizm zwierzątka. Po niektórych przeczytanych nieprzychylnych opiniach byłam tym bardziej miło zaskoczona tak troskliwą opieką, jakiej doświadczył i mój pies i ja. Bo gdy czterołapy przyjaciel zachoruje, to przecież jestesmy też zdenerwowani, a tam naprawdę to rozumieją.
Pozytywne: Czas reakcji, Profesjonalizm Do kliniki trafiłem późną porą w niedzielę z moim rannym szczurkiem. Ze świecą szukać podobnej empatii i zaangażowania oraz profesjonalizmu. Bardzo dziękuję za uratowanie mojego Teodorka i garść cennych porad.
Krytyczne: Profesjonalizm W czasie nocnej wizyty z psem z wadą wrodzoną lekarz wykazał się zupełnym brakiem empatii i profesjonalizmu - na naszą prośbę wykonania określonego badania stwierdził, że zwierzęta z taką wadą "i tak żyją krótko", więc nie widzi potrzeby wykonania takiego badania tym bardziej, że w obecnej chwili i tak nie ma kto go wykonać, a on nie potrafi.
13 września w niedzielę zawiozłam mojego ukochanego 11 letniego kota rasy Maine Coon do kliniki na ul. Książęcej. Kot od 5 dni nic nie jadł i nie pił. Młoda dyżurująca lekarka jedynie pobrała krew i dała 3min. kroplówkę. Dostałam leki na zgagę!!! do podania po jedzeniu, choć kot głodował od tygodnia.Koszt wizyty ponad 200 zł. !! Nie osłuchała go. Wyniki były dobre, ale miałam je otrzymać na maila tego samego dnia. W poniedziałek musiałam sama zadzwonić i prosić o przesłanie. Zapomnieli? Dzień później, już w innej klinice okazało się już osłuchowo, potem potwierdzone rtg i usg, że kot ma wodę w płucach i podejrzenie rozsianego nowotworu. Szkoda, że pani doktor nie wykonała podstawowego badania płuc i serca za pomocą słuchawek.....sugerując wykonać usg jamy brzusznej. Kot ciężko oddychał. Przestrzegam i nie polecam Państwu tutaj leczyć Pupila.
Przychodnia zatrudnia niekompetentne w rejestracji które nie potrafią zapisać na wizytę. 7.06.2022 telefonicznie zapisałam się na wizytę (podając imię i nazwisko, nr. tel. i imię psa) u neurologa na 9.06.2022 na godz. 17:30. Po zgłoszeniu się do przychodni okazało się, iż tego dnia neurolog nie przyjmuje a w systemie nie ma moich danych. Tak więc zostałam odprawiona z kwitkiem. Pomijam już fakt, że mieszkam 60 km od Warszawy i musiałam dojechać i ponieść koszty.
Pozytywne: Czas reakcji, Profesjonalizm Po kilku bardzo przykrych doświadczeniach na nocnych dyżurach wet w Warszawie (Niepodległości, Strzeleckiego, Gagarina) - pogotowie Vets mogę polecić. W nocy oczywiście nie zawsze jest nasza ulubiona dr i inni z tych bardziej lubianych ;) , ale jak dotąd przez wszystkich byliśmy obsługiwani z pełnym profesjonalizmem, uwagą i zainteresowaniem pacjentem. Lekarze mimo pór 100% przytomni (niestety nie jest to norma) i na ogół uprzejmi identycznie jak za dnia (jw.). Najbardziej polecam dr Plewińską-Pełkę: konkretna, o dużej wiedzy (wiele pomysłów i tropów w diagnozowaniu) i wspaniałym podejściu nawet do umiarkowanie grzecznych pacjentów. Byliśmy też niedawno u dr Szczepaniak, również świetne wrażenie jeśli chodzi o podejście do futrzaków, doraźną pomoc i pomysły diagnostyczne.
Jestem zadowolona z jakości świadczonych usług w Klinice VETS na Książęcej. Lekarze są bardzo mili i kompetentni. Mój York ciągle ma jakieś zawirowania zdrowotne. Trzy razy miał bardzo poważny stan i lekarze w tej klinice go odratowali - postawili "na łapy". Jestem im za to ogromnie wdzięczna. Porady, które otrzymuję podczas wizyt dotyczące czy stanu uzębienia, odrobaczania, ochrony przeciw kleszczom, czy żywienia są bardzo pomocne. Oczywiście mam swoją ulubioną Panią doktor (Iwonę Szczepaniak) ale trafiałam tutaj do wielu różnych lekarzy m.in. dr. Stańczaka i nie zdarzyło mi się po wyjściu z wizyty mieć poczucia, że coś zostało zaniedbane. Osobiście polecam!!!
Beznadzieja, zero empatii, od recepcji po lekarza. Wszyscy robią łaskę ze w ogóle dostąpiłem zaszczytu przyjęcia. Zdecydowanie odradzam
Profesjonalizm ,empatia, leczenie wszystko na najwyższym poziomie. Polecam doktora Jarosława Kopcińskiego super człowiek i specjalista w swoim fachu.
Wkradł się błąd. Chodzi o doktora Kopińskiego.
Bzdura. Beznadziejny lekarz. Nie potrafi postawic prawidlowej diagnozy. Wredny czlowiek.nikt po nim diagnozy nie potwierdzil. Radze omijac.
Piątek popołudnie diagnoza - ropomacicze. Nasz weterynarz na urlopie, klinika z której zawsze awaryjnie korzystaliśmy ma anestezjologa na urlopie - odsyłają nas na Książęcą. Z przerażeniem czytamy opinie w internecie (co prawda większość sprzed kliki lat, ale nakręcają człowieka), w międzyczasie zestresowani szukamy innych przychodni, ale finalnie lądujemy na Książęcej. Przyjmują nas w 15 min. Lekarz bardzo spokojny, mówił rzeczowo. Zauważył, że nasza suczka ma problem z okiem (to nie był cel wizyty) i od razu się nim zajął. Następnie przyszedł Pan anestezjolog - anioł nie człowiek. Uspokoił nas bardzo, wytłumaczył jaką farmakologię stosuje, jak będzie wyglądał zabieg. Widząc, że nasza sunia nie daje się zbadać i bardzo się boi podał leki na uspokojenie jej, tak aby można było dalej działać. Po 2h dostajemy telefon - dziewczynka po zabiegu czeka na Państwa i wybudzenie. Wszystko się udało! Bez żadnych powikłań - nawet oczkiem się zajęli. Nasza sunia wyszła do nas, w ładnym ubranku i nawet dobrym humorze. Lekarz anestezjolog ponownie nam wszystko wytłumaczył, doglądał do niej czy wszystko jest w porządku, wydał zalecenia i szczęśliwi wróciliśmy do domu. Mogę z czystym sumieniem polecić dwóch świetnych lekarzy - Pana Michała i Pana Piotra z przychodni VETS.
Aurd7r4uijyviz444dh4fo94feevjii3z7 Siesur7367gezadze333s75f3c
Byłam stałym pacjentem z naszymi psiakami od wielu lat.Przed pandemią za samo zamknięcie drzwi płaciliśmy 30zl.Teraz 90/100zl.Lekarze liczą jak chcą.Sumy cholendarne!!!Nikt już nie zostawia 100zł.Wystarczy posiedzieć i posłuchać....200,300,400zl.... Osobiście ,ostatnio po raz kolejny za przekroczenie progu i 2 zastrzyki zapłaciłam 200zl Przerwaliśmy kontynuację leczenia na Książęcej w Vet. Zmieniliśmy lekarzy,którzy nie liczą za wizytę.Liczą za leki i zabiegi.Za identyczną wizytę zapłaciliśmy 55zł...! W chwili obecnej SZCZERZE ODRADZAM!!!!
Po miesiącu leczenia mój ukochany kot umarł z powodu ostrej niewydolności nerek. Przywiozłam kota, który zwymiotował i nie miał apetytu od dwóch dni. Wyniki wszystkich zleconych badań laboratoryjnych, w tym nerkowych, były prawidłowe. Po miesiącu diagnostyki i leczenia w tej klinice kot w straszliwych mękach umarł z powodu ostrej niewydolności nerek i jej powikłań. Ponieważ był leczony z powodu zapalenia jelit sterydami a rzeczywista choroba - po prostu odmiedniczkowe zapalenie nerek -pozostała nierozpoznana. Sterydy przy tej chorobie były wyrokiem śmierci dla kota, doprowadziły do niewydolności nerek. I tak mój piękny, zdrowy kot, który wyjściowo cierpiał tylko na zakażenie układu moczowego nie żyje. Oby kamień na kamieniu nie został z tego miejsca.
Zgadzam sie z opinia. Nie lecza. To mordownia. Mi weterynarz sie podsmiewywal jak opowiadalam objawy dokladnie. On postanowil niedokladna diagnoze na podstawie niedokladnego usg. Chamstwo i przedmiotowe traktowanie pacjentow. Do tego klika nawet jak zle to drugi nie podwazy. Nie ufam tam nikomu. Podobna maja opinie nagatywna w warszawie wsrodmiesciu i to jest prawda
Kto go leczyl ? Kopinski?
Niestety aby się czegokolwiek dowiedzieć lub kupić lek trzeba dojechać ze zwierzęciem do lecznicy zapłacić za wypisanie recepty -wizyta.i dopiero wykupic lek. Tragedia rozmowa telefoniczna z lekarzem jest praktycznie niemozliwa szczegolnie vet Karolina ceni bardziej pieniądz niż pomoc zwierzęciu.Uwazam że takie osoby nie powinny zajmować się chorymi zwierzętami. Nie oceniam kwalifikacji a jedynie empatię i chęć niesienia pomocy co jest obowiązkiem lekarza naWet weterynarii.Aczkolwiek klinika posiada rowniez wspaniałych lekarzy np. Dr Iwona.
Na prośbę mojej koleżanki Małgosi zamieszczam napisany przez nią tekst, równocześnie potwierdzając jej wiarygodność. Uczestniczyłam w ratowaniu kotek z historii nr 1. To ja zaniosłam kicię do weta i byłam przy jej usypianiu. Nie było innego wyjścia. Kotka była w stanie tragicznym!!! Proszę osoby, które mają podobne, przykre doświadczenia z lecznicą na ul. Książęcej o wypowiedź w tym wątku.
Szanowni Kociarze, Opiekunowie i Miłośnicy!
UWAGA NA KSIĄŻĘCĄ! Lecznica przy ulicy Książęcej w Warszawie
Niestety w tym roku znowu lecznica na Książęcej wygrała przetarg ogłoszony przez Gminę Mokotów w Warszawie na sterylizację i leczenie bezdomnych kotów. Piszę niestety, bo moje ostatnie tam wizyty zakończyły się dla kotów fatalnie. Pisze, żeby przestrzec, może uda się uniknąć następnych kocich tragedii.
Dwie kolejne historie, w odstępie dwóch miesięcy:
Historia 1:
Dwie młodziutkie czarne koteczki, złapane do sterylizacji, po siedmiu dniach zostały odebrane z lecznicy, wysterylizowane. Ze względu na niemożność powrotu w miejsce z którego pochodziły, zostały wypuszczone do pustej piwnicy przeznaczonej do zamieszkania przez koty – do adaptacji.
Pierwszego dnia wszystko wydaje się dobrze, zjedzone, kuwetka pełna. Drugiego dnia nic nie jest zjedzone, ale pomyślałam, że może jednak koty się zestresowały i postanowiły nie zjeść. Trzeciego dnia rano też nie zjedzone, ale też jedna z kotek nie zdążyła schować się za stojący w piwnicy tapczan. Wydało mi się, że trochę dziwnie biegnie, jakby trochę podskakiwała. Tylko nie wiadomo jak to sprawdzić, bo w końcu schowała się do tapczanu. Postanawiam wrócić za kilka godzin i spróbować coś ustalić, zostawiam jakieś pyszne jedzenie.
Wracam po kilku godzinach i jedzenie stoi jak stało. Obie koteczki siedzą przytulone do siebie w dużym kontenerku, który z posłankiem im zostawiliśmy w piwnicy. Powoli podchodzę i zamykam drzwiczki. Teraz widać, że obie są potwornie zakatarzone, ledwo zipią, są apatyczne. Dzwonię na Książęcą, a tam oczywiście nie ma miejsca, mogę sobie poczekać kilka tygodni. Czyli ze szpitala zostały wydane zarażone, chore koty, ale ja mam się teraz martwić za co i gdzie je leczyć.
Z koleżanką (transport!) jedziemy do innej lecznicy, która jest czynna wieczorem. Rzeczywiście koci katar, są bardzo osłabione, ale jedna z kotek ma też coś z oczami, jedna źrenica jest wąska, druga szeroka......Przyczyna okazała się straszna - totalny stan zapalny otrzewnej, bo kicia miała dziurę w brzuszku, dużą i zaropiałą. Cierpiała okropnie. Puścił szew i nikt tego na Ksiażęcej nie zauważył! Weterynarz potwierdził, że to dość stara rana. Koteczka była na Książecej siedem dni ;(.
Została natychmiast uśpiona, było za późno na ratowanie. My ufaliśmy, że odbierając kota, dostajemy w kontenerku zdrowego, zszytego kociaka. Stało się inaczej – dlatego domagajcie się i patrzcie jak sprawdzają, czy kot którego odbieracie jest CAŁY! Mają tam klatki zaciskowe , ale jak widać nie robią z tego użytku przy wypisywaniu kota. Łapią kota z klatki i do kontenerka, a opiekun nie ma wstępu do szpitala – dostaje kota w kontenerku na korytarzu. I już nie ma jak sprawdzić czy szwy u dzikiego kota są OK. Teraz wiemy, że trzeba tam być przy przekładaniu i patrzeć, bo weterynarze o to nie dbają.
Epilog: druga koteczka była ratowana prawie dwa miesiące w lecznicy dr Niedzieli na Wołoskiej. Tydzień o samej kroplówce, bo nic nie jadła – nie było wiadomo czy przeżyje. Przeżyła, oswoiła się i znalazła dom z ogrodem u cudownych ludzi. "Darmowa" sterylizacja na Książecej i jej efekty kosztowały nas ponad 800 złotych i straszną śmierć jednej młodej koteczki. Czy na takie „sterylizacje” chcemy wydawać nasze, podatników pieniądze?
Historia 2.
Dzika kotka, która odchowała swoje kociaki został złapana do sterylizacji przez moją sąsiadkę. Miała talon na Książęcą, więc tam pojechała. Została wysterylizowana tego samego dnia, ale rano już nie żyła. I nikt nie potrafi nam powiedzieć dlaczego. I nikt nie uważa za stosowne cokolwiek tłumaczyć. Zeszła i już.
Przypominamy, że lecznica na Książęcej ma szpital czynny 24 h. dzięki czemu, między innymi, wygrywa przetargi ogłaszane przez gminę. No i co z tego, skoro nikt nie zauważył, że kotka potrzebowała pomocy - bo pewne jest, że zanim umarła pomocy potrzebowała.
Więcej kotek do sterylizacji tam nie oddam, bałabym się o nie, bo dlaczego akurat tam na Książęcej takie rzeczy tak często się dzieją? I Wy uważajcie na swoje koty!
UWAGA! Gmina Mokotów zaleca w warunkach przetargu, aby przy sterylizacji dzikich kotów stosować cięcie boczne. Upewnijcie się oddając kota, że to nie będzie taki zabieg!
Dramat. A recepcjonistki to jakiś fenomem, dowiedziałam się że "jak mi się coś nie podoba to mogę sobie zmienić klinikę". Nie polecam, jeżeli ktoś ceni swój czas i pieniadze. Byłam na wizycie w poniedziałek z pobraniem krwi i badaniem kału suczki, która schudła w ostatnim czasie 5 kg. Miałam dostać wyniki krwi tego samego dnia. W czwartek, gdy zadzwoniłam się dopytać o wyniki okazało się, że sa gotowe od 2 dni, ale jakoś do mnie nie dotarły. Lekarz w poniedziałek zalecił telefoniczną konsultację jak tylko je dostanę. Więc po tym jak musiałam się o nie upomnieć, czekałam od 15 do 22 bez żadnej informacji zwrotnej, następnego dnia nadal cisza. Przy każdym moim telefonie co 2-3 h recepcjonistki były niemiłe i drwiące. Zaznaczam, że w poniedziałek zapłaciłam za tę konsultację. Wywalone prawie 200 zł, bo i tak muszę udać się do innego weterynarza. Więc potwierdzam, że zła fama tego miejsca nie wzieła się znikąd. A fakt, że recepcjonistki wykonują tę pracę i nadal mają zatrudnienie z takim zachowaniem nie przestanie mnie zaskakiwać. I piszę to jako osoba również dorabiająca na recepcji.
Cala przychodnia to dramat. Mordownia. Odradzam.
Jestem bardzo zawiedziona, gdyż do tej pory opieka nad moimi kotami w tej klinice byla bez zarzutu. Ostatnio jednak trafiła tam moja 15 letnia kotka, w nie najgorszym stanie ogólnym i ładną sierścią, ale z chorą tarczycą (leczoną) i chorymi nerkami. Po 11 dniach leczenia w szpitalu za ogromną sumę ponad 3 tysięcy złotych odebraliśmy kota skrajnie wychudzonego, z dużo gorszymi wynikami badań (zmieniono leki, które kot brał wcześniej) i ze śladami walki, którą toczył z lekarzami. W całym wypisie adnotacje, że kotka agresywna - w takim stresie i przy krępowaniu jej siatką na ryby (takie narzędzia tam stoją i doktorzy wydawali się zadowoleni ze sposobu jaki znaleźli na okiełznanie starego kota), każde zwierzę stałoby się agresywne. Na wypisie widoczne jest, że kotem codziennie zajmował się inny lekarz, a lekarz - rzekomo - prowadzący, poza dniem przyjęcia podpisał się tylko pod jednym dniem. Niektóre leki dodawano do jedzenia, a w następnej linijce pisano, że kot nie zjadł nic lub zwymiotował. O ponownym czy skuteczniejszym podaniu leku już nic nie było. Można więc wnioskować, że leków do pyszczka kot po prostu nie przyjmował. Dodatkowo, pomimo częstych kontaktów z lecznicą nikt nie poinformował nas, że kot ma przetokę okołodbytniczą. Wyczytaliśmy to dopiero z wypisu. Nie jest to być może wina samych lekarzy, ale jeżeli w czasie pobytu kota za każdym razem rozmawia się z kimś innym to jeden nie wie, co przekazał drugi.Kot po leczeniu tam jest na granicy śmierci i bardzo cierpi. Zdecydowanie JUŻ nie polecam. Straszne miejsce.
Pełni wary i ufności w kompetencje lekarzy leczyliśmy naszego psa przez 5 lat. Pies przez 5 lat był leżący, wymagający 24 godzin opieki. Nikt nam nie powiedział, że stan psa się nie poprawi, że pies cierpi, że nie ma w nim radości życia, niczego, że trwa w swojej chorobie i bólu. A my trwaliśmy w nadziei, bo lekarze mówili że jest ok, że jest poprawa. Dawano nam zapewnienia że pies stanie na nogi. Jak się kocha kogoś to się zawsze człowiek trzyma tej nadziei. Za każdą wizytę, poradę płaciliśmy grube pieniądze. Aż do pamiętnego wieczoru. Nasz pies nagle zaczął krwawić z nosa. Pojechaliśmy na Książęcą , na dyżur. Zrobiono prześwietlenie, podano donosowo Atropinę i ...zostawiono z nim. Nikt nam nic nie powiedział, po prostu podano lek który zatamował krwawienie z polipa i tyle. Zero rozmowy, zainteresowania, informacji co dalej. I jedyna osoba która się nami zainteresowała to technik weterynarii. Usiadła obok i zaczęła z nami rozmawiać. To był prawdziwy człowiek na właściwym miejscu. Delikatny, wyjątkowo empatyczny, o wysokiej kulturze osobistej. To ona była w pełni zainteresowana stanem psa, historia choroby. To dzięki niej pozwoliliśmy naszemu psu zachować resztki psiej godności i pozwoliliśmy mu odejść. To ona, nie lekarz, odpowiedziała na wszystkie pytania o eutanazję. Nie pamiętam jak miała na nazwisko (chyba na imię Majka, ale nie wiem na pewno) i imię, ale pracowała tam kilka lat temu. Chciałam podziękować jej za to że była z nami, że była człowiekiem, jaki powinien być w tej chwili. Reszcie mogę tylko powiedzieć, uczcie się od takich ludzi jak powinno się leczyć zwierzęta.
Czytam opinie wielu osób jedni chwalą inni nie ja powiem tak przyjeżdżam do tej kliniki 20 lat zawiodłam się raz na szczęście tego lekarza już nie ma chodzę z moimi psami do moim zdaniem i nie tylko moim do najlepszego doktora Pana Stańczaka nigdy nie zawiodłam się na tym lekarzu operowałam ostatnio dwa yorki wszystko wykonane perfekcyjne w porównaniu do lecznic i lekarzy z Targówka na którym mieszkam od kilku lat dopóki żyją moje psy nie zmienię ani lekarza ani kliniki !
Mordownia. Radze omijac szerokim lukiem. Zwlaszcza pana Kopinskiego. Stawia diagnoze bo mu sie tak wydaje. Kazdy z tych lekarzy gadal co innego w oparciu o jedno usg. Nie potrafia czytac usg. Usg bywalo zepsute i nim robili badania choc nie dzialal pomiar. Zenada i szok. Kopinski po zlosci zaordynowal leczenie bo po co leczyc i to wg jego domniemania. Choc co innego wskazywalo slabe usg. Podsmiewywal sie w trakcie opisywania objawow. Bylo to ponizajace. Ten czlowiek nie powinien byc weterynarzem z takim zachowaniem. Nie ordynuja badan dodatkowych. Spiesza sie zeby pacjenta szybciej wyrzucic z gabinetu bo obrobia wiecej klientow i od kazdego wiecej wyciagna. Zwykle badanie krwi trzeba kazac im zrobic i pilnowac co wpisza bo wpisza jak najmniej i reszte potem sobie wymyslaja. Odradzam wszystkim. Unikajcie tego miejsca bo stracicie zwierzaki.
Przyjedz na Trocką Targówek tam Ci zamordują psa czy kota I to za spore pieniądze